Dostawy Airbusa wzrosły w czerwcu o 50 proc. w porównaniu z majem i osiągnęły najwyższy poziom od marca, kiedy rozpętał się kryzys wywołany wirusem COVID-19. Dane zostały opublikowane przez producenta kilka godzin po tym jak protestujący przeciwko planowanym redukcjom pracownicy zorganizowali pierwszy strajk od dwunastu lat.
Nieznacznie przyspieszenie procesu odnowy w minionym miesiącu nie zapobiegło jednak największemu spadkowi dostaw w pierwszej połowie roku od szesnastu lat. Przed rokiem w analogicznym okresie dostarczono odbiorcom 389 samolotów. Teraz takich dostaw było 196, co oznacza spadek o 49 proc.
Powody do optymizmu daje jednak czerwiec bieżącego. W minionym miesiącu dostawy wzrosły bowiem do 36 maszyn, w tym trzech dużych A350-900, w porównaniu do maja, kiedy to dostarczono w sumie 24 samoloty. Jeszcze gorzej było w kwietniu, kiedy takich dostaw maszyn zorganizowano zaledwie czternaście.
Airbus zapowiedział wcześniej, że
zwolni w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy 15 tys. pracowników, w tym 900 zatrudnionych przez producenta samolotów w Bawarii. Takie działania są podyktowane
prognozowanym spadkiem zamówień o 40 proc. ciągu najbliższych dwóch lat oraz wynegocjowanymi opóźnieniami dostaw maszyn do linii lotniczych, które boleśnie odczuły skutki tegorocznego kryzysu. Związki zawodowe przeciwstawiają się drastycznym cięciom. Przewoźnicy powietrzni koncentrują się teraz jednak tylko na przetrwaniu trudnego okresu, co utrudnia rozmowy z przedstawicielami pracowników.
Airbus do połowy 2021 roku zredukuje 5000 stanowisk we Francji, 5100 w Niemczech, 900 w Hiszpanii, 1700 w Wielkiej Brytanii oraz 1300 w pozostałych krajach. Konkretne zestawienie obejmuje 900 miejsc pracy w jednostce Premium Aerotec w bawarskim Augsburgu.
Prezes producenta Guillaume Faury ujawnił jeszcze w czerwcu, że
przedstawiciele kilku linii lotniczych nie odbierają telefonów, aby uniknąć dostaw nowych maszyn. Firma z Tuluzy zasygnalizowała, że pozwie do sądu takich przewoźników, którzy odmawiają wykonania zobowiązań.