Boeing przejdzie jeszcze więcej kontroli z ramienia zewnętrznych agencji. 27 listopada FAA poinformowała o wzięciu odpowiedzialności za decyzję o przywróceniu Maxów 737 do lotu. Teraz własnych testów i kontroli na nowych 777X domaga się Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA).
Poinformował o tym 27 listopada The Wall Street Journal. Wiadomość pojawiła się w mediach niedługo po tym, jak Federalny Urząd Lotnictwa Stanów Zjednoczonych (FAA) ogłosił, że będzie jedynym organem wydającym świadectwo zdolności do lotów dla Boeingów 737 MAX. Było to bezpośrednim skutkiem niedopatrzeń technicznych, przez które FAA i Boeing od kwietnia
przebywają pod ostrzałem mediów.
Ich losu najwyraźniej nie chce podzielić EASA. Gotowość do samodzielnego sprawdzania Boeingów 737 MAX europejska agencja zgłaszała jeszcze w kwietniu tego roku. Teraz chce dołączyć do tego mające pojawić się w 2020 roku Boeingi 777X. Mają ku temu powody, gdyż jeszcze na etapie wewnętrznych testów nowego 777X doszło do nieprzyjemnego incydentu − podczas prób ładunkowych i ciśnieniowych, w hangarach w Everett,
eksplodowały na zewnątrz jedne z drzwi cargo.
W oświadczeniu opublikowanym w The Wall Street Journal, EASA potwierdziła, że pracuje nad własnym systemem weryfikacji Boeingów 777x. Jak podał dziennik, własne regulacje planuje też agencja z Emiratów Arabskich (Emirati General Civil Aviation Authority). Choć nie jest to duża organizacja, mogła wyjść z taką inicjatywą, ponieważ arabskie linie lotnicze Emirates złożyły jedno z największych zamówień na Boeingi 777X. Oczekują na ponad 126 samolotów.
Wygląda więc na to, że to koniec samowolnych kontroli producenta samolotów z Chicago. W zmianie dotychczasowego systemu pomogło, wspomniane wyżej, wtorkowe oświadczenie oświadczenie FAA. „Urząd ustalił, że interes publiczny oraz bezpieczeństwo transportu publicznego wymagają, by to FAA był jedynym organem wydającym oraz eksportującym świadectwa dla wszystkich samolotów boeing 737 MAX” napisała FAA do władz Boeinga.