Boeing zalecił zawieszenie używania odrzutowców wersji 777 z tym samym typem silnika, który rozpadł się minionej soboty w samolocie nad Denver – informuje Agencja Reutera.
Decyzja producenta z Chicago zapadła zaledwie tydzień po tym jak Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) nakazała dodatkowe inspekcje. Japonia najszybciej zawiesiła już ich wykorzystywanie i rozważa dalsze działania. Korea Południowa czeka jeszcze na stosowną dyrektywę w tej sprawie amerykańskich organów regulacyjnych.
Ruchy związane z silnikami Pratt & Whitney PW4000 nastąpiły po tym, jak boeing 777 należący do United Airlines bezpiecznie wylądował w sobotę w Denver po awarii właśnie takiego silnika. Więcej o tym pisaliśmy w
tym tekście. Jeden z trzech największych przewoźników powietrznych Stanów Zjednoczonych zapowiedział jeszcze przed decyzją producenta z Chicago uziemienie 24 posiadanych we flocie odrzutowców tej wersji.
Boeing ujawnił, że aktywnych ostatnio było w sumie 69 samolotów wersji 777. Kolejnych 59 zostało zaparkowanych w hangarach ze względu na spadek popytu wywołany drugą i trzecią falą pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Producent z Chicago zalecił wszystkim liniom lotniczym wstrzymanie operacji, których realizację planowano tymi maszynami, aż do czasu gdy FAA ustali stosowny protokół inspekcji odrzutowców.
Boeingi 777-200 oraz 777-300 są starsze i mniej efektywne pod względem zużycia paliwa niż nowsze samoloty. Większość operatorów wycofuje już je ze swoich flot. Po zdarzeniu w stanie Kolorado wstępne oględziny samolotu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) dowiodły, że większość uszkodzeń dotyczyła tylko silnika, a nie samego odrzutowca. Oddzielone od silnika wlot i obudowa, a także dwie łopatki wentylatora, były bowiem pęknięte, a pozostałe łopatki wentylatora także wykazywały uszkodzenia.
Japońskie ministerstwo transportu nakazało natychmiast liniom
Japan Airlines (JAL) i All Nippon Airways (ANA) zawieszenie używania boeingów 777 z silnikami PW4000, rozważając także podjęcie dodatkowych środków. Ujawniano nawet, że 4 grudnia minionego roku maszyna JAL, która miała odbyć rejs z Naha do Tokio, wróciła do portu na Okinawie z powodu awarii lewego silnika. Japońska Rada ds. Bezpieczeństwa Transportu ogłosiła 28 grudnia, że wykryła wówczas uszkodzenie dwóch łopatek wentylatora lewego silnika, jedną z powodu pęknięcia zmęczeniowego. Śledztwo jest w toku.
United Airlines są jedynym operatorem w Stanach Zjednoczonych boeingów 777-200 oraz 777-300. Pozostałe linie lotnicze, które je wykorzystują, znajdują się w Japonii oraz Korei Południowej, jak potwierdza FAA. "Przejrzeliśmy wszystkie dostępne dane dotyczące bezpieczeństwa. Na podstawie wstępnych informacji doszliśmy do wniosku, że należy zwiększyć częstotliwość przeglądów łopatek wentylatora, które są unikalne dla tego modelu silnika, używanego wyłącznie w samolotach Boeing 777" – oświadczył amerykański organ regulacyjny.
Japońskie ministerstwo transportu ujawniło, że linie ANA wykorzystywały dziewiętnaście takich odrzutowców do rejsów pasażerskich, natomiast trzynaście JAL, które zamierza wycofać je z floty do marca 2022 roku. Urzędnik z ministerstwa transportu Korei Południowej oznajmił z kolei, że czeka na formalne działania FAA, zanim wyda dyrektywę swoim przewoźnikom. Niemniej
Korean Air Lines posiadają w swojej flocie szesnaście B777.
Firma Pratt & Whitney, należąca do Raytheon Technologies Corp, poinformowała, że koordynuje już działania z operatorami i organami regulacyjnymi w celu rekomendowanych przeglądów silników.