Bazowanie airbusów A321 na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie Wizz Aira ma zacząć się na przełomie marca i kwietnia. Węgrzy mają otrzymać dobre godzinowo sloty, planując uruchomienie nawet 30 nowych tras. Bazą niskokosztowca może stać się także port lotniczy Ramon, który obsługuje Ejlat – kurort nad Morzem Czerwonym. Niechętnie na rozwój europejskiego przewoźnika i pomoc izraelskiego rządu patrzą wszyscy rodzimi operatorzy z Izraela.
Baza i spółka-córka w Abu Zabi – Półwysep Arabski jawił się jako nowe „El Dorado” – zostały zlikwidowane, plany rozwoju w Arabii Saudyjskiej wstrzymane,
Wiedeń przestanie służyć jako jedna z europejskich baz (linie lotnicze stawiają na rozwój na „tradycyjnych”, czyli tańszych rynkach w Europie Środkowo-Wschodniej), więc węgierski operator zamierza rozwijać się mocniej w Izraelu, do którego airbusy z rodziny A320 latają obecnie z 21 miejsc w Europie – głównie z miast w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym z
Krakowa i Warszawy, jak i z Anglii, Cypru, Grecji i Włoch. O tym, że
Tel Awiw ma stać się bazą operacyjną niskokosztowego operatora mówi się już długo, lecz dotychczas projekt był jedynie polityczno-publicystycznym wytworem.
Wielkie plany
Wizyta Józsefa Váradiego, dyrektora generalnego węgierskich linii lotniczych, w Izraelu i konferencja prasowa z izraelską minister transportu, Miri Regev, potwierdza, że plany zaczynają nabierać ostatecznego kształtu. Wizz Air zamierza łączyć Tel Awiw z 50 miastami w Europie, czyli zwiększyć obecną sieć połączeń o 29 destynacji w perspektywie trzech-czterech lat. Węgrzy chcą wykonywać loty na podstawie „siódmej wolności lotniczej”, czyli łączyć Izrael z państwami spoza Unii Europejskiej – np. Albanią, Bośnią i Hercegowiną, Macedonią Północną, Mołdawią i Serbią, gdzie przewoźnik mocno się rozwija. Wśród rozważanych kierunków rozwojowych jest także uczynienie bazą lotniska Ramon, które obsługuje izraelski kurort nad Morzem Czerwonym – Ejlat.
Tel Awiw, gdzie Węgrzy są obecnie dominatorem rynku lotów budżetowych (
Ryanair wycofał się z obsługi Izraela), ma stać się „domem” dla 10 airbusów A321, dzięki czemu wytworzone zostanie konkurencyjne środowisko handlowe, którego efektem będzie obniżka wygórowanych cen biletów lotniczych, które oferuje obecnie rynkowy lider-narodowy przewoźnik lotniczy Państwa Izrael – El Al. – Jesteśmy w pełni zaangażowani w realizację idei bazy w Izraelu – powiedział József Váradi, cytowany przez portal „The Times of Israel”. – Chcemy być postrzegani jako dobry obywatel korporacyjny, zakorzeniony w izraelskim społeczeństwie – dodał Węgier. Odkładanie w czasie ostatecznej decyzji jest spowodowany koniecznością rozwiązania wyzwań, które mają „charakter techniczny, biznesowy lub regulacyjny”.
Jedną z najbardziej praktycznych korzyści bazy w Tel Awiwie dla izraelskich turystów będzie poprawa rozkładu lotów. Obecnie wiele połączeń „tanich” linii lotniczych rodem z Węgier odbywa się w nietypowych godzinach ze względu na przynależność samolotów do europejskich baz, co często skutkuje przylotami późnym wieczorem lub bardzo wczesnymi odlotami. Dzięki utworzeniu lokalnej bazy, Wizz Air ma uzyskać dostęp do preferowanych slotów, podobnych do tych, z których korzystają przewoźnicy izraelscy. Ta zmiana operacyjna umożliwi poranne wyloty z Tel Awiwu i powroty z Europy tego samego dnia, co znacznie usprawni podróżowanie i potencjalnie zmniejszy potrzebę dodatkowych noclegów w hotelach, aby dostosować się do godzin lotów.
Dezaprobata izraelskich przewoźników
Ruch Węgrów może zmienić decyzję Ryanaira i easyJeta dot. zawieszenia lotów do i z Izraela, jak i wywołać większe protesty rodzimej branży lotniczej. Lokalni przewoźnicy – Arkia Israel Airlines, El Al Airlines i Israir Airlines – nie zgadzają się na tak hojne przyjmowanie Wizz Aira na lotnisku im. Ben Guriona, gdyż doprowadzi to do „negatywnych konsekwencji dla odporności narodowej i bezpieczeństwa obywateli”. Ma to być także „niebezpieczny precedens”, który umożliwi innym, nieizraelskim operatorom zdobycie uprzywilejowanej pozycji na rodzimym rynku.
Dyrektor generalna El Al, Dina Bel Tal Ganancia, wraz z przewodniczącą rady nadzorczej, wystosowały list to władz Państwa Izrael, w którym wskazują, że założenie bazy przez Węgrów wiąże się z „ryzykiem poważnych szkód dla izraelskich linii lotniczych w szczególności oraz dla Państwa Izrael w ogóle”. Władze Israir uważają, że baza Wizz Aira doprowadzi do „nieuzasadnionych rozbieżności między izraelskimi i zagranicznymi liniami lotniczymi, które bezpośrednio zaszkodzą społeczeństwu Izraela, zmniejszając podaż lokalnych lotów i narażając Izrael na zależność od międzynarodowych linii lotniczych, które później gwałtownie podniosą ceny”.
Prezes Arkia Israel Airlines, Oz Berlowitz, uważa z kolei, że Wizz Air może się rozwijać, lecz węgiesrkie linie lotnicze powinny „ponosić tak samo wysokie koszty ochrony”, jak przewoźnicy izraelscy. Tzw. „kwestie bezpieczeństwa”, na które powołuje się włodarz izraelskiego przewoźnika, to nic innego, jak obecność uzbrojonych funkcjonariuszy w cywilu na każdym międzynarodowym locie do i z Izraela. Owe kwestie dotyczą obecnie wyłącznie rodzimych linii lotniczych.
Koszty „bezpieczeństwa” z roku na rok rosną, więc rząd Izraela zreformował zasady ponoszenia kosztów „za ochronę” – partycypacja lokalnych przewoźników w kosztach bezpieczeństwa ma zacząć systematycznie wzrastać.