To nie będą łatwe wakacje. Europejskie niebo jest zatłoczone, a wielu problemów związanych z zarządzaniem przestrzenią powietrzną czy małą przepustowością lotnisk nie da się szybko rozwiązać. Jak z tą sytuacją poradzą sobie PLL LOT i PAŻP?
W zeszłym roku na pokładach samolotów
LOT gościło 8,9 mln pasażerów. Rekordowa liczba klientów linii byłaby jeszcze wyższa, gdyby nie strajki kontrolerów ruchu lotniczego we Francji, protesty pracowników czy uziemione przez wadliwe silniki Dreamlinery.
Miało to oczywiście przełożenie na wskaźnik punktualności, który za cały rok 2018 wyniósł 88,53 proc, czyli mniej niż w roku poprzednim, kiedy było to 90,77% . LOT znalazł się w środku europejskiej stawki. Lepiej od naszego przewoźnika wypadły m.in.: KLM, Iberia, Alitalia, Finnair czy Turkish Airlines. Nasz narodowy przewoźnik okazał się jednak punktualniejszy niż Lufthansa, Wizz Air, Ryanair czy Brussels Airlines.
Zatkane europejskie nieboRuch lotniczy na starym kontynencie urósł o 14% od roku 2017. W tym samym czasie liczba opóźnionych lotów wzrosła aż o 279%. Z prezentowanych przez Europejską Organizację ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej (Eurocontrol) danych wynika, że w samym roku 2018 opóźnionych o ponad 15 minut było
aż 26% lotów, a problemy dotknęły ponad 300 mln pasażerów. Niestety w tym roku może być podobnie. – Problemy, które nękały całą europejską branżę lotniczą w 2018 r., nie zniknęły. Nadal brakuje ludzi do obsługi naziemnej samolotów, przestrzeń powietrzna jest zatłoczona i nieefektywnie zarządzana, zapewne należy się spodziewać strajków – zauważa Dominik Sipiński, analityk lotniczy ch-aviation i Polityki Insight.
W Polsce do globalnych problemów dochodzą te związane z coraz bardziej zatłoczonym i właśnie przebudowywanym Lotniskiem Chopina. –Trudno być optymistą. Nawet w idealnym scenariuszu opóźnienia lotów będą na wysokim poziomie w całej Europie. Biorąc pod uwagę napięty rozkład lotów i niewielkie marginesy, zdarzenia takie jak strajk, awaria systemu (np. w kontroli ruchu lotniczego) czy zdarzenia pogodowe wywołają efekt domina i opóźnienia, którym przewoźnikom ciężko będzie sprostać – dodaje Sipiński.
Co z tym Boeingiem?LOT nie ma też szczęścia do samolotów. Przez cały rok 2018 zmagał się z wadliwymi silnikami Rolls-Royce Trent 1000 wykorzystywanymi w Dreamlinerach. Obecnie z tego powodu nie latają dwie maszyny, ale pojawił się kolejny problem – 12 marca zapadła decyzja o zamknięciu przestrzeni powietrznej dla Boeingów 737 MAX8 i LOT musiał je uziemić.
– Dobrą wiadomością jest z pewnością fakt, iż w rozpoczynającym się właśnie sezonie wracają wszystkie Dreamlinery uziemione z powodu stwierdzonych wad silników. Wraz z kolejnymi maszynami tej serii będzie można zwiększyć częstotliwość połączeń długodystansowych o co apelowałem już jakiś czas temu, jak również o poprawę jakości produktu i poprawę punktualności, choć rzecz jasna sytuacja w tym ostatnim przypadku jest bardziej skomplikowana i częściowo tylko zależna od LOT. Niestety, z drugiej strony mamy kłopoty techniczne z Boeingami MAX8 i póki co nie wiemy kiedy one się skończą, pozwalając firmie na ponowne włączenie ich do siatki
w miejsce pożyczonych maszyn starszej generacji – wyjaśnia Adrian Furgalski, wiceprezes w Zespole Doradców Gospodarczych TOR.
PAŻP gotowy na większy ruchPolska Agencja Żeglugi Powietrznej (PAŻP) zapewnia, że z jej strony zarówno LOT, jak i inni przewoźnicy nie muszą się niczego obawiać, ale przypomina o tym, że przy już od dłuższego czasu przy szybko rosnącym ruchu w takich państwach jak Francja czy Niemcy, których systemy zarządzania ruchem lotniczym są mocno obciążone, zwłaszcza w sezonie letnim, mogą się pojawić problemy z zapewnieniem płynnej obsługi ruchu i wiążące się z tym opóźnienia. W tym roku nie da się ich uniknąć.
– Opóźnienia w sezonie letnim mają bardzo różne przyczyny, a ograniczenia w przepustowości systemu zarządzania ruchem lotniczym są tylko jedną z nich. Powodów braku odpowiedniej przepustowości może być wiele. Często jest tak, że dany samolot nie może odlecieć z Warszawy z uwagi na ograniczenia w przestrzeni powietrznej państw Europy Zachodniej. Niezależnie od tego, pragnę zapewnić, że PAŻP cały czas pracuje nad poprawą pojemności przestrzennej i minimalizacją opóźnień nie tylko LOT, ale wszystkich przewoźników operujących w polskiej przestrzeni powietrznej. W tym celu są organizowane przez PAŻP m.in. regularne spotkania konsultacyjne z przewoźnikami, których celem jest wymiana informacji dotyczących najbliższych planów linii lotniczych – mówi Paweł Łukaszewicz, rzecznik prasowy PAŻP.
PAŻP podkreśla także, że już w poprzednim roku aktywnie włączył się w pomoc najbardziej obciążonym obszarom Europy, współpracując ze swoimi odpowiednikami z innych państw w ramach inicjatywy „4 ACC”. – PAŻP przejmowała część ruchu lotniczego z zachodniej Europy, co umożliwiało minimalizowanie opóźnień w sąsiadującej przestrzeni. W 2019 roku planowane jest analogiczne działanie koordynowane przez Eurocontrol z aktywnym wsparciem PAŻP. Wierzymy, że będziemy mogli w znaczący sposób pomóc w zapewnieniu płynnego i efektywnego przepływu ruchu lotniczego nad Europą. Warto podkreślić, że dotychczasowe działania Agencji w ramach tej europejskiej inicjatywy były pozytywnie oceniane zarówno przez instytucje europejskie, jak i samych przewoźników – zaznacza Łukaszewicz.
LOT: Punktualność priorytetem W tym roku LOT chce
znacząco przekroczyć liczbę 10 mln przewiezionych pasażerów. To cel jak najbardziej realny, ale początek roku i uziemienie MAX-ów pokazało, że nie wszystko da się przewidzieć i zaplanować.
– LOT pozostaje w stałym kontakcie zarówno ze służbami Lotniska Chopina, PAŻP oraz Eurocontrol. Naszym priorytetem jest, by mimo prac budowlanych prowadzonych na Lotnisku Chopina i dużego ruchu na europejskim niebie, nasze operacje odbywały się zgodnie z rozkładem, bez opóźnień – podkreśla Jakub Panek z biura prasowego przewoźnika.