55 lotów tygodniowo z Bliskiego Wschodu do Mińska. Tak wygląda zimowy rozkład rejsów udostępniony przez port w stolicy Białorusi.
Jak donosi na TwitterzeTadeusz Giczan, dziennikarz białoruski, który niegdyś pełnił funkcję redaktora naczelnego Nexta TV, niezależnego portalu informacyjnego, dzielnica Niemiga w Mińsku zamieniła się w "Mały Bagdad". To efekt bardzo dużej liczbę przylatujących Irakijczyków do stolicy Białorusi, którzy później szukają sposobów, aby sforsować granicę Polski i przedostać się do Niemiec.
Na załączonym filmie widać tłumy podróżnych z Bliskiego Wschodu, wśród których nie brakuje małych dzieci, oczekujących z plecakami i torbami na transport do strefy przygranicznej. Większość z nich nie jest ubrana stosowanie do panujących warunków atmosferycznych.
Wokół przybyłych do Mińska obcokrajowców spacerują prawdopodobnie funkcjonariusze służb specjalnych. Zdradza ich nie tylko sportowa sylwetka, ubiór i krótkie włosy, ale również nieustanne przekazywanie informacji na temat uważnie obserwowanej sytuacji.
Na początku czerwca bieżącego roku
Unia Europejska przyjęła dyrektywę zakazującą białoruskiemu przewoźnikowi Belavia lotów nad terytorium wspólnoty, a także lądowań w portach tych państw. Linie lotnicze z UE ponadto nie mogą korzystać z przestrzeni powietrznej Białorusi. Decyzje są częścią szerszych sankcji gospodarczych wobec wschodnich sąsiadów Polski oraz odpowiedzią za
wymuszone lądowanie samolotu Ryanaira w Mińsku, gdzie zatrzymano opozycjonistę Ramana Pratasiewicza.
Belavia przed nałożonymi sankcjami obsługiwała około 20 lotnisk w Europie. Oprócz rejsów do Warszawy narodowe linie lotnicze Białorusi realizowały połączenia do Amsterdamu, Berlina, Frankfurtu nad Menem, Helsinek, Mediolanu, Monachium, Paryża, Rzymu i Wiednia. Straty wynikające z nałożonych zakazów przed decydentów z Brukseli przewoźnik z Białorusi próbuje zrekompensować sobie
nowymi połączeniami do Rosji, a także na Bliski Wschód. Ponadto
podwyższył ceny biletów na czarterowe rejsy do Egiptu i Turcji.
Krytycznie na sankcje UE zareagowało Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA), wzywając Europejską Agencję Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) do utrzymania rozdziału między polityką a kwestiami bezpieczeństwa lotniczego. – Nie da się błędnej decyzji naprawić kolejną złą. Politycy nigdy nie powinni wykorzystywać bezpieczeństwa lotniczego jako przykrywki do realizacji swoich celów – uważa Willie Walsh, prezes IATA.