Partner serwisu
Pasażer i linie lotnicze

Sebastian Mikosz: Mam wrażenie, że jestem w Kenii od 10 lat

Dalej Wstecz
Data publikacji:
28-06-2019
Tagi geolokalizacji:
Źródło:
Rynek-Lotniczy.pl

Podziel się ze znajomymi:

PASAŻER I LINIE LOTNICZE
Sebastian Mikosz: Mam wrażenie, że jestem w Kenii od 10 lat
fot. Kenya Airways
Czas pracy w Kenii to był okres bardzo silnego, wyczerpującego zaangażowania, mówi Sebastian Mikosz, tłumacząc w rozmowie z Rynkiem Lotniczym swoją decyzję o skrócenie o pięć miesięcy kadencji prezesa Kenya Airways oraz zdradza, co uważa za swoje największe osiągnięcie za sterami przewoźnika i jakie ma plany na przyszłość.

Podczas drugiego dnia Walnego Zgromadzenia Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) w Seulu rozmawiamy z Sebastianem Mikoszem, wcześniej dwukrotnie prezesem PLL LOT, autorem książki “Leci z nami pilot. Cała prawda o liniach lotniczych”, a obecnie prezesem linii lotniczych Kenya Airways, członkiem Rady Gubernatorów IATA oraz… bardzo zmęczonym człowiekiem. Zmęczenie naszego rozmówcy nie jest wyłącznie wynikiem dającej się we znaki w niedzielne popołudnie w Azji zmiany czasu. To, jak tłumaczy Mikosz, jest rezultat niesamowitego tempa pracy pracy na czele linii lotniczych z Kenii. “Mam wrażenie, że jestem w Kenii od 10 lat, bo intensywność tego pobytu jest naprawdę ogromna. To jest ciągłe napięcie i ciągły wysiłek To jest takie zaangażowanie – że człowiek po pierwsze, nie liczy godzin, po drugie ma wrażenie, że ten czas płynie znacznie szybciej” wyjaśnia obrazowo nasz rozmówca.

Kwestia zmęczenia pojawia się w rozmowie tylko dlatego, że próbujemy się dowiedzieć, co skłoniło dawnego prezesa LOT-u do skrócenia swojej obecnej kadencji na czele Kenya Airways. Poza tym, naszemu rozmówcy nie brakuje energii by na naszą prośbę pokusić się o podsumowania swojej dotychczasowej pracy w Afryce, podzielić się informacjami o tym, z jakimi największymi wyzwaniami przyszło mu się zmagać oraz zdradzić, co, jak do tej pory, uważa za swoje największe osiągnięcie na stanowisku prezesa Kenya Airways. W rozmowie nie mogło też zabraknąć pytań, choć jak zastrzega Mikosz: “Podejrzenie machiawelizmu, że mam w domu wielką mapę z wbitymi pinezkami z różnymi kolorami, i tam sobie co wieczór siedzę i strategicznie układam i zastanawiam się do kogo zadzwonić a do kogo nie, jest niestety nieprawdziwe…”

Tomasz Śniedziewski, Rynek Lotniczy: Na pewno jest Pan znudzony pytaniami o skrócenie kadencji, ale także my chcemy zapytać, co stało za tą decyzją.

Sebastian Mikosz: Trzy lata doświadczenia w Afryce to jest już wystarczająco długo. Dla mnie to dobrze, żeby zamknąć sobie rok obrotowy i na tym etapie zamknąć pobyt. Omówiliśmy to z rodziną, bo i tak zmierzałem w stronę tej decyzji już od jakiegoś czasu. To było fantastyczne, ale bardzo trudne doświadczenie, więc to też stoi u podstaw decyzji. To był pierwszy tak długi wyjazd długi, i stwierdziliśmy, że w którymś momencie wystarczy.

Czy mówi Pan o trudności w sferze kulturowej, czy biznesowej?

O wszystkim. To jest wyjście ze strefy komfortu i całkowita zmiana życia. To jest trochę tak, że człowiek jedzie do miejsca, którego wyobrażenie zbudował sobie na podstawie wakacji, a na miejscu zastaje zupełnie co innego i te dwa kontrasty są bardzo istotne. To jest tak, że to jest trudne biznesowo, trudne życiowo i trudne kulturowo. W Kenii jest mnóstwo naleciałości z kolonialnej przeszłości. One tu nadal są i niestety grają swoją rolę.

Rozumiem, ze może to wyglądać inaczej, ale dla mnie to jest to tylko skrócenie kontraktu o pięć miesięcy. Co więcej, mam wrażenie, że jestem w Kenii od 10 lat, bo intensywność tego pobytu jest naprawdę ogromna. To jest ciągłe napięcie i ciągły wysiłek To jest takie zaangażowanie - że człowiek po pierwsze, nie liczy godzin, po drugie ma wrażenie, że ten czas płynie znacznie szybciej. Przyjechałem w nieprawdopodobnie trudnym momencie dla firmy, gdzie przecież ona, analogicznie kiedyś do LOT-u, była na krawędzi. Miałem takie pełne deja vu, bo gdy przyjechaliśmy, to w kasie firmy brakowało pieniędzy na pensje. To jest też tak, że gdy jest się rzuconym z misja ratunkową w sam środek bitwy, w miejscu którego kompletnie się nie zna, i nie wie, z jakimi żołnierzami idzie na tę wojnę, to sytuacja jest naprawdę niebywale trudna. Tutaj wszystko się odbywa w boju. Nawet jeśli wraz z doświadczeniem łapie się większy dystans, to bardzo trudno nie brać sytuacji do siebie. Natychmiast pojawia się poczucie “ownershipu”: to mój projekt, moje działania, to mnie dotyczy, nieważne czy tu jestem miesiąc, dwa, czy pięć, to po prostu jest strasznie silne zaangażowanie. Więc przychodzi taki moment, że bateria siada i mówi się: “OK, kończmy, bo naprawdę sporo się już udało”.

Zostanę do ostatniego dnia mojego kontraktu i będę pracował z pełną determinacja. Jestem pewien, że firma już jest w lepszym stanie, ale zostawię ją w jeszcze lepszym stanie. W następnych tygodniach mamy masę ważnych decyzji do podjęcia - wszystkie one są przygotowane i będziemy je podejmować razem z całym Boardem. Także to też będzie jakaś klamra zamykająca mój pobyt. Nie chce wpadać w jakąś nadmierna refleksyjność, ale na pewno, gdy wszyscy o to pytają, to jest to taki moment, kiedy muszę się zatrzymać i popatrzeć za siebie na chwilę, a taka możliwość zdarza mi się niestety zbyt rzadko…..

W tym momencie chciałbym jednak uderzyć w tę refleksyjność. Na pewno Pana największym osiągnięciem była kolosalna poprawa sytuacji finansowej spółki?

Tak, jest duża poprawa sytuacji finansowej, ale poza samą sytuacją finansową, jest też zmiana paradygmatów. Linia, która przez ostatnie lata była postrzegana jako absolutnie tonąca, zaczęła nagle z powrotem się rozwijać. To jest coś, na co bardzo nalegałem: nie wierzę w linię, która restrukturyzując się ma się zwijać. Największym tego symbolem było coś, w co nikt nie wierzył: to że zaczniemy latać do Nowego Jorku. To było poza radarem. Kenya Airways podchodziły tyle razy do otwarcia tego połączenia, że straciły wiarygodność. To było bardzo przykre gdy przyszedłem, bo formalnie, na papierze, nic nie stało na przeszkodzie, przynajmniej z biznesowego punktu widzenia by zacząć te operacje. Bardzo szybko okazało się jednak, że nie funkcjonowała w firmie zupełnie zdolność wykonawcza, tzw. execution capacity. Fajnie, że wszyscy chcą coś zrobić, ale nikt nie wie jak. Dlatego też przepracowałem cała strukturę zespołu, poprzesuwałem ludzi w różne miejsca, co na pewno nie przysporzyło mi przyjaciół. Nagle okazało się, że w firmie są ludzie, mają zdolność i wiedzą co zrobić, tylko oni nie są w tych miejscach, w których powinni być.

Nowy Jork był bardzo wielkim symbolem tej zmiany, choć akurat finansowo był najtrudniejszy. To jest połączenie, który będzie jeszcze dłuższą chwile przynosiło straty, ale jego udział w ilości przewożonych pasażerów, tzw. kontrybucja na siatkę, widoczność marketingowa, plus wejście na nowy rynek są elementami niezwykle pozytywnymi… Nagle w firmę wstąpiła nowa energia. No i mówiąc refleksyjnie Nowy Jork - Nairobi był naprawdę projektem wielkiej zmiany.

Przyszedłem jako człowiek, z zewnątrz, wynajętym głównie do restrukturyzacji, która kojarzy się z cięciem, zwalnianiem i w ogóle samymi przykrymi momentami, a udało mi się porwać ten zespól ludzi do jakiegoś projektu. Jeśli tak mogę powiedzieć, to na Nowym Jorku - jechaliśmy rok wcześniej i rok później. Teraz potrzebny jest nowy projekt, to będą Chiny, to będzie znacznie mniej sexy dla Kenijczyków niż Stany, ale jest to kolejny projekt, który mamy. Więc podsumowując - jest to wielowymiarowa zmiana kultury, która niestety czasami jest prawie niewykonalna.

Czyli za swój największy sukces, bardziej niż kwestie finansowe, uznaje Pan kwestie mentalności pracowników?

Tak, kwestie finansowe są paradoksalnie najłatwiejsze, bo raport finansowy to tylko kawałek papieru – bardzo ważny kawałek ale on jest tylko odzwierciedleniem pracy ludzi. Z raportem finansowym sobie nie porozmawiam, on do mnie nic niestety nie powie.

To może jeszcze zapytamy o uczucie niedosytu?

Nie, nie, jest raczej refleksyjność, ale to taka refleksyjność wywołana ostatnio przede wszystkim spotkaniami z dziennikarzami. Prawdziwe pytanie to jest co dalej… Ja chcę wyjechać bez uczucia przesytu.

Znajdzie się następca na stanowisko prezesa?

Jak to się mówi, kandydatów na wodzów jest zawsze więcej niż kandydatów na Indian. Oczywiście, że znajdą się kandydaci i to nie jeden, bo to bardzo atrakcyjne stanowisko. Trochę jestem w ten proces włączony, ale to nie jest zdecydowane, czy to będzie Kenijczyk, czy obcokrajowiec. Rada musi trochę ze sobą popracować i się pochylić nad tym, czy to będzie ktoś z zewnątrz, oczywiście z branży, czy to będzie ktoś z kraju. Tyle, że w kraju, nie ma ludzi z branży.

Panie prezesie, gdy osoba z Pana dorobkiem zamyka jeden rozdział, to sporo osób zastanawia się, co będzie kolejnym rozdziałem. Czy mógłby Pan zdradzić swoje plany?

Podejrzenie machiawelizmu, że mam w domu wielką mapę z wbitymi pinezkami z różnymi kolorami, i tam sobie co wieczór siedzę i strategicznie układam i zastanawiam się do kogo zadzwonić a do kogo nie, jest niestety nieprawdziwe… Nie znam prezesa, który by tak robił, bo to jest trochę tak, że gdy się pracuje w takim tempie, jak ja pracuję, to gdy się wraca do domu, to się marzy o jednym…o spokoju…. Najważniejsze jest zjeść kolację z rodziną, pójść popływać w basenie. A największą frajdą jest nakarmić psy, które się zawsze cieszą, jak mnie widzą.

Oczywiście mam kilka pomysłów, takich zupełnie osobistych. Strasznie mnie świerzbi ręka, by napisać drugą książkę i tym razem chciałbym napisać i po polsku i po angielsku. Zastanawiam się, czy dla rynku polskiego, moje doświadczenie afrykańskie jest ciekawe by je opisać. To nie jest doświadczenie Afryki, ale doświadczenie biznesu w Afryce. Żałuję bardzo, może jeszcze ten niedosyt nadrobię, że praktycznie nie znam Kenii. Albo byłem w Nairobi, albo byłem w innych krajach Afryki, głownie w miastach, no i bardzo często w Europie lub w Stanach. Kiedy otwieraliśmy Stany, to goniłem w piętkę. Lepiej znam lotnisko w Amsterdamie i Paryżu, niż Nairobi National Park, do którego mam 10 min samochodem. Więc mam pomysły związane z ogólną refleksją biznesową dotyczącą Afryki i samych restrukturyzacji. Myślę, że teraz doświadczenie z linii lotniczych pozwala mi spokojnie popatrzeć na napisanie następnej książki. Ponieważ pierwsza miała pozytywny odbiór, to myślę, że mogę już pominąć etap tłumaczenia, dlaczego samolot lata. Wolałbym przejść na etap refleksji dlaczego za 30 lat nie będzie samolotów, tylko będziemy latać dronami i jak to wpłynie na geografię miast.

Bardzo chciałbym nadal kontynuować pracę w tej branży, to oczywiście żadna tajemnica. Wszyscy, którzy jej dotknęli, chcą w niej zostać, tylko jest bardzo trudno znaleźć fajny projekt lub miejsce na świecie gdzie dzieją się ciekawe rzeczy. Na pewno nasza rodzinna mobilność międzynarodowa będzie atutem na przyszłość. Po lekcji w Afryce powinniśmy poradzić sobie już wszędzie.

Z zazdrością patrzę na Azję. Kiedy patrzę na dane statystyczne azjatyckie, to są one obłędnie imponujące, a Afryka pozostaje jednak bardzo małym kontynentem. Właśnie tu, w Seulu, byłem właśnie na zebraniu Zarządu SkyTeam i wszyscy się śmialiśmy, gdy prezes Xiamen Airways, mówił “My jesteśmy taką małą, chińską linią ze świetną jakością, właśnie odebraliśmy dopiero 200. samolot”. Nie wiem, czy on nas chce w depresję wpędzić.. 200. samolot i ma siódmy rok z rzędu zyski.
Tagi geolokalizacji:

Podziel się z innymi:

Zobacz również:

Kenya Airways walczą o uniknięcie upadłości

Pasażer i linie lotnicze

Kenya Airways walczą o uniknięcie upadłości

Rafał Dybiński 02 kwietnia 2020

Mikosz: XXI w. jest wiekiem Azji, a nie wiekiem Afryki

Pasażer i linie lotnicze

Mikosz: XXI w. jest wiekiem Azji, a nie wiekiem Afryki

Tomasz Śniedziewski 08 lipca 2019

Z Nairobi do Nowego Jorku z Kenya Airways

Pasażer i linie lotnicze

Z Nairobi do Nowego Jorku z Kenya Airways

Aleksander Domański 31 października 2018

20 Bombardierów CSeries wkrótce trafi do Kenya Airways?

Biznes i przemysł

20 Bombardierów CSeries wkrótce trafi do Kenya Airways?

Magdalena Wosińska 12 czerwca 2018

Kenya Airways: Niepewna przyszłość ekipy Sebastiana Mikosza

Biznes i przemysł

Kenya Airways z 20 proc. wzrostem. Mikosz: Jest jeszcze miejsce do poprawy

Biznes i przemysł

Zobacz również:

Kenya Airways walczą o uniknięcie upadłości

Pasażer i linie lotnicze

Kenya Airways walczą o uniknięcie upadłości

Rafał Dybiński 02 kwietnia 2020

Mikosz: XXI w. jest wiekiem Azji, a nie wiekiem Afryki

Pasażer i linie lotnicze

Mikosz: XXI w. jest wiekiem Azji, a nie wiekiem Afryki

Tomasz Śniedziewski 08 lipca 2019

Z Nairobi do Nowego Jorku z Kenya Airways

Pasażer i linie lotnicze

Z Nairobi do Nowego Jorku z Kenya Airways

Aleksander Domański 31 października 2018

20 Bombardierów CSeries wkrótce trafi do Kenya Airways?

Biznes i przemysł

20 Bombardierów CSeries wkrótce trafi do Kenya Airways?

Magdalena Wosińska 12 czerwca 2018

Kenya Airways: Niepewna przyszłość ekipy Sebastiana Mikosza

Biznes i przemysł

Kenya Airways z 20 proc. wzrostem. Mikosz: Jest jeszcze miejsce do poprawy

Biznes i przemysł

Kongresy
Konferencje
SZKOLENIE ON-LINE
Śledź nasze wiadomości:
Zapisz się do newslettera:
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.
Współpraca:
Rynek Kolejowy
Transport Publiczny
Rynek Infrastruktury
TOR Konferencje
ZDG TOR
ZDG TOR
© ZDG TOR Sp. z o.o. | Powered by BM5