Ryanair zapowiedział dziś 51 tras w przyszłym sezonie letnim z lotniska Warszawa/Modlin, w tym 3 nowe: do Charkowa, Pafos oraz Tel Awiwu. Na lotnisku będzie bazowany jeden dodatkowy samolot irlandzkiego przewoźnika, co daje już łącznie siedem bazowanych samolotów Ryanaira.
Przewoźnik ogłosił, że w 2020 roku planuje w Modlinie 7 proc. wzrost przewozów i obsłużenie 3 mln 200 tys. pasażerów. Ma się do tego przyczynić historycznie największy rozkład lotów.
– Przyszłoroczny sezon letni na Lotnisku Warszawa/Modlin będzie niezwykle interesujący dla naszych pasażerów. W ramach harmonijnego rozwoju naszej siatki połączeń zwiększamy liczbę kierunków do rekordowej liczby 51 destynacji. Dodatkowo znacznie wzrośnie częstotliwość lotów na kierunkach najbardziej popularnych, takich jak Dublin, Edynburg i na Ukrainę. Lotnisko Warszawa/Modlin od lat pozostaje portem pierwszego wyboru dla mieszkańców Mazowsza i północno-wschodniej Polski, a także szerokiego spektrum turystów z całej Europy – powiedział Leszek Chorzewski, p.o. Prezesa Zarządu Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin Sp. z o.o.
Takie plany każą po raz kolejny zadać pytanie, ile jeszcze klientów będzie w stanie przyjąć już dziś przeciążona infrastruktura podwarszawskiego lotniska.
Trwa klincz w strukturach właścicielskich, który blokuje wszelkie poważniejsze inwestycje. Władze co rusz deklarują, że nie jest ich celem zamknięcie Modlina, ale działania wskazują na co innego. Biorąc pod uwagę, że nie wiadomo
kiedy powstanie lotnisko w Radomiu i czy
linie będą skore do latania z oddalonego o ponad 100 kilometrów od Warszawy lotniska, polityka wobec mniejszego ze stołecznych portów wydaje się nierozsądna.