– Mogę zapewnić, że gdy stwierdzimy, iż Boeing 737 MAX jest wystarczająco bezpieczny – on rzeczywiście będzie bezpieczny dla europejskich pasażerów – mówi Patrick Ky, szef Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.
Kilka dni temu minął rok od uziemienia Boeingów 737 MAX na całym świecie, po dwóch tragicznych katastrofach tych modeli, w których zginęło łącznie 350 osób. Po wypadkach samolotów, najpierw indonezyjskiej linii Lion Air, a później Ethiopian Airlines, szybko wyszło na jaw, że zawinił wadliwy podsystem MCAS, a sposób certyfikacji pozostawał wiele do życzenia. Producenta samolotów, firmę Boeing, obwinia się o to, iż był świadomy tego, że MAX był modelem niedopracowanym.
Uziemienie MAX-ów, oskarżenia wobec Boeinga spowodowały kryzys w firmie i, co chyba najważniejsze – powszechną utratę zaufania do rynkowego giganta. Więcej o problemach samolotu B737 MAX piszemy w naszym
specjalnym wątku.
Prawdopodobne jest, że przekładany z miesiąca na miesiąc powrót MAX-ów nastąpi w miesiącach wakacyjnych tego roku. Czy jednak pasażerowie mają podstawy, żeby amerykańskiemu producentowi zaufać? Zapytaliśmy o to Patricka Ky, szefa Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA).
– Podróżni powinni ufać nam – mówi w rozmowie z Rynkiem Lotniczym. – To nasza odpowiedzialność, by zapewnić pasażerów, że wszystko zostało przygotowane tak, abyśmy mieli bezpieczne maszyny. Tym zajmowaliśmy się przez ostatni rok, aby całkowicie zrewidować wygląd samolotu, wykonać więcej testów, oszacować bezpieczeństwo MAX-ów – mimo, że prowadziło to do nieuniknionych opóźnień – stwierdził Patrick Ky.
Jak dodał, EASA musi gruntownie oszacować bezpieczeństwo maszyny. – Gdy stwierdzimy, że Boeing 737 MAX jest wystarczająco bezpieczny – on rzeczywiście będzie bezpieczny dla europejskich pasażerów. Inną sprawą jest odbiór tej maszyny wśród podróżnych i negatywny wpływ psychologiczny, jaki samolot wywarł na pasażerów – dodał.
Powrót MAX-ów do swoich flot nie jest rzeczą łatwą. Na całym świecie jest około 450 uziemionych modeli tego samolotu. – Pierwszy aspekt to przygotowanie samej maszyny, która nie była w powietrzu przez ponad rok; drugi – przygotowanie załóg kokpitowych, czyli szkolenie pilotów i inne czynności, które trzeba przeprowadzić w ramach testów. Boeing przewiduje, że MAX-y będą mogłyby wrócić do latania w połowie lata. Jedno jest pewne, wiele czasu musi minąć, by przygotować na to 450 uziemionych maszyn na całym świecie. Nie wszystkie będą mogły wzbić się w powietrze naraz, to jedno z większych wyzwań – podsumowuje Patrick Ky.