Płacąc za bilety lotnicze Budapeszt – Chongqing i Shenzhen – Pekin – Budapeszt niecałe 1 650 złotych, program lojalnościowy Miles & More – który zaczął wspierać „zieloną” agendę Grupy Lufthansa – sugeruje offset dwutlenku węgla jednego lotu za nawet 2 172 złote. Najciekawsze, że rejsy odbyto liniami Air China, a nie np. Lufthansą. Z założeń „zielona” agenda jest dobra, choć praktyki przewoźników są coraz bardziej antykonsumenckie.
Grupa Lufthansa przechodzi restrukturyzację działalności, aby odzyskać rynkową pozycję i długoterminową rentowność. Trzeba jednak wskazać, że reorganizacja spowodowana jest kiepskimi wynikami spółki-matki. Niemieckie linie lotnicze wciąż nie mogą wyrwać się ze szponów pandemii, o której – praktycznie – cała branża już zapomniała. Dobrze obrazują sytuację wyniki za rok 2024 – spółka dominująca holdingu wygenerowała stratę 94 milionów euro, podczas gdy działalność innych pasażerskich przewoźników i spółek cargo oraz MRO pozwoliła wypracować zysk netto rzędu 1,38 miliarda euro.
Oprócz bycia rentownym, Niemcy kontynuują działania zmierzające do osiągniecia – nadto ambitnego – celu, jakim jest zeroemisyjność w roku 2050. Zrównoważony rozwój jest ważny, jednak nie jest to kluczowe zagadnienie dla pasażerów, dla 99 proc. których wciąż najważniejsza jest cena. Im droższa oferta Lufthansy, tym więcej podróżnych (nawet lojalnych klientów) odpływa do bezpośredniej konkurencji, której cennik jest bardzo przyjazny. Kilkanaście miesięcy temu Grupa Lufthansa wprowadziła „zielone” (czyt. droższe) taryfy biletowe. Pasażerowie – co nie jest zaskakujące – nie są zbyt chętni do kupowania znacznie droższych, ale „ekologicznych” biletów lotniczych.
Podobną ścieżkę obrał teraz program lojalnościowy Miles & More, którego twórcą, zarządcą i operatorem jest Lufthansa. Program lojalnościowy (de facto pasażerowie-lojalni klienci) zaczął wspierać cel niemieckiego holdingu, jakim jest osiągnięcie neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla do 2050 roku. – W końcu bardziej zrównoważone podróżowanie jest korzystne nie tylko dla planety, ale także dla Twojego konta milowego i statusu w programie dla osób często podróżujących – można przeczytać na koncie lojalnościowym.
Oprócz rezerwacji przelotów w „zielonych” taryfach – zarówno w ekonomii, jak i kabinach premium, można teraz skompensować emisje dwutlenku węgla związane w wcześniejszymi lotami. I tutaj pojawia się haczyk na nieuważnych klientów. Choć program Miles & More został zmieniony na niekorzyść już wiele razy, to wciąż jestem wiernym klientem Star Alliance, gdyż zgormadzone mile można np. wymieniać na przeloty LOT-em np. do Seulu lub Tokio, dopłacając niecałe 900 złotych.
Choć w tym roku odbyłem już 23 loty linami, które należą do programu Miles & More, i drugie tyle przewoźnikami z sojuszu Star Alliance, którzy mają swoje programy lojalnościowe, to dopiero teraz pojawiła się możliwość skompensowania odbytych lotów. Co ciekawe, program polecił skompensowanie rejsów linii Air China, a nie tych odbytych m.in. Lufthansą – tamte mają być skompensowane, choć ani nigdy „zielonych” taryf nie rezerwowałem, ani nie płaciłem później za offset.
Zaskakujący jest fakt, że choć
podróż Air China na trasie Budapeszt – Chongqing odbyta została w klasie ekonomicznej, to Miles & More uważa, że poróżowałem w klasie pierwszej (B787-9 Air China nie mają nawet klasy pierwszej!). System nie proponuje offsetu lotu powrotnego (Shenzhen – Pekin – Budapeszt), za to sugeruje kompensację rejsu wewnętrznego Chengdu – Shenzhen. Propozycja jest tylko propozycją, ale sam fakt jest już dość zaskakujący, jeśli pod uwagę weźmie się „oferty” cenowe offsetu.
Pakiet „Small” kosztuje 79 euro. Średniej wielkości kompensacja to już wydatek rzędu 110 euro, podczas gdy pakiet „large” wyceniony jest na 174 euro. Na aż 545 euro (511 euro za lot Budapeszt – Chongqing) wyceniono offset „X-Large”, choć bilet tam i powrotem kosztował… niecałe 1 650 złotych. Decydując się na kompensację i płacenia powyższych kwot spowodowałoby, że na pokrycie emisji dwutlenku węgla (po odbytym locie?) przez użycie SAF miałoby być przeznaczone 80 proc. kwoty, a 20 proc. na projekty klimatyczne.
Już śladowa ilość pasażerów kupuje „zielone” taryfy. Można domniemywać, że z propozycji jak ww. korzysta jeszcze mniej podróżnych. Restrukturyzacja restrukturyzacją, ekologia ekologią, ale taka praktyka jest antykonsumencka.
Rok temu opisywaliśmy podobną praktykę holdingu Air France-KLM. Francuski przewoźnik zaproponował offset wyemitowanego dwutlenku węgla poprzez zakup SAF-u na przyszłe loty za 2 169 złotych, podczas gdy przelot kosztował 589 złotych więcej.