Dave Calhoun, dyrektor generalny Boeinga, nie spodziewa się, że lotniczy ruch pasażerski osiągnie we wrześniu nawet jedną czwartą poziomu sprzed pandemii koronawirusa. Jego zdaniem linie lotnicze będą musiały dostosować się do skutków gospodarczych COVID-19.
– Ruch lotniczy nie powróci na poziomie 100 proc., ani nawet na poziomie 25 proc. sprzed pandemii. Być może do końca roku zbliżymy się do 50 proc. tego, co było. Zdecydowanie konieczne będzie wprowadzenie zmian po stronie linii lotniczych – powiedział Calhoun w wywiadzie dla NCB.
Zapytany o to, czy któryś z głównych amerykańskich przewoźników lotniczych może wycofać się ze swojej działalności, prezes Boeinga stwierdził, że najprawdopodobniej tak. – Coś się wydarzy, gdy nadejdzie wrześnień – powiedział Calhoun. Rzecznik amerykańskiego producenta, Gordon Johndroe, tłumaczył później, że Calhoun „mówił o ogólnej niepewności w branży, a nie o konkretnej linii lotniczej”.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych
(IATA) ostrzega, że pasażerowie istotnie mogą nie powrócić do latania tak szybko, jak życzyłaby sobie tego branża. „Zaufanie pasażerów ucierpi podwójnie, nawet po opanowaniu pandemii – spowodowane to będzie osobistymi obawami o finanse i bezpieczeństwo podróży. Rządy i przemysł muszą być szybkie i skoordynowane ze środkami zwiększającymi zaufanie” – pisał w komunikacie Alexandre de Juniac, dyrektor generalny IATA.
Zrzeszenie przeprowadziło badania, z których wynika, że aż 40 proc. respondentów będzie chciało powrócić do latania nawet sześć miesięcy lub dłużej po zakończeniu pandemii. 69 proc. zapytanych wskazało, że opóźni swój powrót do podróży, dopóki ich sytuacja finansowa się nie ustabilizuje.