Wąskokadłubowe samoloty dalekiego zasięgu są idealne dla wielu przewoźników na świecie, ale nie dla Finnair. Tak uważa Topi Manner, prezes nordyckiego przewoźnika, zapytany o ewentualne zamówienia w przyszłości airbusów A321XLR.
Europejski producent sprzedał już 20 klientom ponad 500 odrzutowców
A321neo w wersji XLR. Największym odbiorcą będą Indigo, które zamówiły 70 samolotów wąskokadłubowych dalekiego zasięgu. Po 50 maszyn tej wersji, które będą mogły zabrać na pokład nawet 244 pasażerów, zamówiły także linie American Airlines i United Airlines.
Przewoźnicy z USA dostrzegają w nich ogromne możliwości w przypadku obsługi tras między Europą i Ameryką Północną, które teraz z powodzeniem przy pomocy samolotów A321LR realizują linie Aer Lingus, JetBlue, Air Transat,
TAP Air Portugal czy SAS. A321XLR nie zobaczymy jednak raczej w malowaniu Finnair,
borykających się z problemami po zamknięciu rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Dlaczego?
– A321XLR byłyby w stanie obsłużyć tylko kilka miejsc docelowych, między Finlandią i Stanami Zjednoczonymi. To nie jest tak dobra opcja dla linii lotniczych z taką siecią połączeń jak nasza, gdzie decydujące jest położenie geograficzne Helsinek – wyjaśnił Topi Manner, prezes Finnair.
– Potrzebowalibyśmy podfloty, złożonej z co najmniej ośmiu samolotów tej wersji, czyli takiej jaką mamy aktualnie w przypadku airbusów A330. Przy obecnej sieci i położeniu geograficznym Finlandii odrzutowce A321XLR nie są jednak odpowiednie do naszych potrzeb – dodał Manner, cytowany przez serwis "Simple Flying".
Finnair do lotów transpacyficznych wykorzystuje wspomniane wyżej A330 i większe A350. Czasami nordycki przewoźnik decyduje się na rejsy szerokokadłubowymi maszynami także do kilku kluczowych europejskich destynacji, takich jak Amsterdam, Bruksela czy port Londyn-Heathrow. Krótkodystansowe trasy są obsługiwane z kolei odrzutowcami A320. Wszystko więc wskazuje na to, że taka strategia nie ulegnie zmianie, przynajmniej w najbliższych latach.