Wojna handlowa Boeinga z Bombardierem weszła w decydującą fazę wraz z decyzją o włączeniu się do niej amerykańskiej Komisji Handlu Międzynarodowego (ITC). Podczas poniedziałkowej rozprawy Boeing stwierdził, że wsparcie Bombardiera przez kanadyjskie władze osłabiło konkurencyjność samolotów 737. Bombardier odpowiedział, że potężny portfel zamówień na maszyny konkurenta, w tym MAX-y, sugeruje zgoła coś innego.
Boeing już raz oskarżył kanadyjskiego rywala o skorzystanie z subsydiów rządowych, co pozwoliło Bombardierowi sprzedawać w USA nowe samoloty serii C po niższych kosztach. Za przykład posłużyła mu wówczas transakcja Bombardiera z Delta Airlines zawarta w 2016 roku. Linie miały kupić CSeries, płacąc Bombardierowi za każdy samolot po 20 milionów dolarów, choć cena katalogowa maszyny wynosi ok. 32 milionów dolarów. Tak przynajmniej twierdzi Boeing, bo żadna z tych liczb do tej pory nie została potwierdzona przez samych zainteresowanych.
Nowe zarzuty dotyczą strat na 737, na które Boeing miał być narażony przez nieuczciwe działania Bombardiera na amerykańskim rynku. Do podjęcia kroków prawnych miał przedstawicieli koncernu przekonać fakt, że ostatnim razem resort handlu obłożył prawie 220-proc. cłem samoloty Bombardiera serii C (CSeries). Jeśli Komisja Międzynarodowego Handlu ponownie przychyli się do wniosku Boeinga, to opłaty będą większe. A to może powstrzymać amerykańskich przewoźników przed zamawianiem odrzutowców.
Ambasador Kanady w Stanach Zjednoczonych, David MacNaughton, ostrzegł, że pozytywne orzeczenie szkody materialnej dla Boeinga przez Komisję może stanowić potencjalne naruszenie porozumień Światowej Organizacji Handlu. Dodał przy tym, że argumenty Boeinga są oparte jedynie na spekulacjach i zapowiada odwołanie w przypadku niekorzystnego wyroku.
Analitycy twierdzą natomiast, że argumentacja Boeinga jest trudna do obronienia, bo nie wytwarza on porównywalnych samolotów i nie uczestniczył w rozpisanym przez Deltę przetargu. Stanowisko organu rozstrzygającego ma być znane dzisiaj.
Przypomnijmy, że choć to Airbus
przejął ostatecznie ponad 50 proc. udziałów w spółce CSALP, podobno wcześniej zainteresowany jej kupnem był właśnie Boeing. Amerykański producent wykonał jednak nagły unik i kilka miesięcy później oskarżył Bombardiera o nieuczciwe praktyki.