Prezes Airbusa Guillaume Faury napisał w liście skierowanym do 130 tys. pracowników o konieczności redukcji zatrudnienia w firmie, jeśli dalej ma sprostać spadającemu wciąż popytowi na podróże powietrzne i mniejszym zamówieniom samolotów dokonywanym przez linie lotnicze na całym świecie, walczące z kryzysem wywołanym wirusem COVID-19.
Producent z Tuluzy rozważa redukcję zatrudnienia o 15 tys. etatów. – Jestem Ci winien przejrzystość. Jest mało prawdopodobne, że dobrowolne odejścia wystarczą – napisał Faury w liście do każdego z pracowników, do którego dotarła Agencja Reutera.
Airbus wielokrotnie ostrzegał, że perspektywy dla całej branży są niepewne, a najgorszy kryzys w historii lotnictwa uderzył mocno w finanse przewoźników powietrznych, którzy są rozczarowani wolniejszym niż zakładano procesem odnowy w letnich miesiącach wakacyjnych. To ma bezpośredni wpływ na plany producenta z Tuluzy, który przymierza się do największej w swojej historii restrukturyzacji.
– Ożywienie w ruchu lotniczym w sezonie letnim nie jest na takim poziomie, na jaki liczyła branża. Musimy przygotować się na jeszcze głębszy i dłuższy kryzys niż sugerowały poprzednie scenariusze – dodał w liście do pracowników Faury.
Globalny ruch lotniczy spadł w lipcu o 80 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem poprzedniego roku. Najgorszy był jednak kwiecień. Wtedy odnotowano aż 94 proc. spadek w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Ożywienie utrudniają wciąż niespójne i zmieniające się często rządowe restrykcje, które torpedują przewoźnikom powietrznym planowanie z wyprzedzeniem.
Airbus poinformował o solidnych dostawach w sierpniu, ale bardziej dociekliwe źródła branżowe są przekonane, że wiele samolotów trafia jednak prosto do hangarów. Trudną sytuację komplikują dodatkowo niełatwe negocjacje z przedstawicielami związków zawodowych. Kolejna ich tura zaplanowana jest za tydzień.