Dwa niezależne źródła informują, że na początku listopada piloci rozpoczną testy na symulatorze mające pomóc w zakończeniu uziemienia, które trwa od marca – podaje stacja CNN.
To dość niespodziewane doniesienie napawa umiarkowanym optymizmem co do styczniowego terminu zakończenia uziemienia. Trzeba jednak pamiętać, że testy będą nadzorowane tylko przez Federalną Administrację Lotnictwa (FAA). To zdaje się potwierdzać, że
europejski organ kontrolny będzie chciał przeprowadzić osobny, własny proces certyfikacji.
Nie pomoże międzynarodowy charakter testów, o których informuje CNN. Na symulatorach z sytuacją, jaka spotkała pilotów Lion Air i Ethiopian Airlines mają się mierzyć lotnicy ze wszystkich amerykańskich linii posiadających najnowsze 737 we flocie oraz wybrani przedstawiciele przewoźników z całego świata. Nie ma możliwości, by zaprosić do współpracy pilotów wszystkich użytkowników MAX-ów, ale nikt nie mówi, jakim kluczem będą się kierować organizatorzy testów. Mówi się jedynie, że zależy im, by byli to przedstawiciele jak najszerszego przekroju geograficznego.
Brak zaufaniaNie jest to jedyna niewiadoma, jaka pojawia się przy doniesieniach o testach. Mają one potrwać tydzień i po nich ma zapaść decyzja o lotach certyfikacyjnych. Nie do końca jest jednak jasne, jak będą wyglądać testy. Mówi się o tym, że lotnicy mają być konfrontowani z awarią systemu MCAS. To właśnie ten defekt miał doprowadzić do katastrof obydwu MAX-ów. Pytanie jednak jak można testować system, skoro jeszcze nie wiemy dokładnie, co się wydarzyło w październiku 2018 roku i marcu tego roku?
Według "The Washington Post" firma już w 2016 roku, czyli dwa lata przed pierwszą katastrofą, wiedziała, że zamontowany w MAX-ie system ma poważną wadę. Ówczesny główny pilot techniczny projektu Boeing 737 pisał do innego pilota, że system "włącza się jak szalony" i że problem z nim jest "rażący". Tych opinii nie przekazano do Federalnej Administracji Lotnictwa, która miała dopuścić maszyny do służby. W 2017 roku MAX-y zaczęły latać. Rok później doszło do pierwszej katastrofy.
– Jako piloci straciliśmy troszeczkę zaufanie do Boeinga, dlatego że Boeing nie powiadomił nas o instalacji tego systemu. Ten system był nieopisany. My nie wiedzieliśmy, że ten system był zamontowany w samolocie - mówi TVN24 Artur Kielak, kapitan Boeinga 737 służący w PLL LOT. – Przy drugiej katastrofie piloci tuż przed katastrofą gwałtownie wertowali instrukcję. To jest coś nie do pomyślenia – dodaje w rozmowie ze stacją Tomasz Białoszewski, ekspert lotniczy.
Coraz bliżej końca uziemienia?MAX-y nie latają od marca tego roku. To rodzi problemy dla producenta, linii i pasażerów. Teraz jednak nikt nie chce na siłę dopuścić do latania felernych maszyn. Ostatni raport międzynarodowych specjalistów zbeształ za to Boeinga i FAA. Teraz federalny urząd chce zaprosić do nadzorowania testów związki pilotów i inne zainteresowane strony. Transparentność ma być jak najpełniejsza.
FAA musi sprawdzić, czy zasiadający za sterem MAX-ów zachowują się w sposób przewidziany przez producenta. W wypadku dwóch katastrof, w których zginęło łącznie 346 osób, piloci nie wiedzieli, co się dzieje. Wynika to z informacji, które już dziś posiadamy.
Jeżeli testy przebiegną po myśli organu i producenta, to realny staje się termin zakończenia uziemienia MAX-ów z końcem tego roku, czy początkiem następnego. Pamiętać jednak trzeba, że najprawdopodobniej zniesienie zakazów lotów będzie dotyczyć tylko Stanów Zjednoczonych i pewnie Kanady. Europa i Azja zdają się już nie ufać FAA i zadecydują na podstawie własnych badań o tym, kiedy najnowsze 737 wzbija się w powietrze.