Trzy włoskie związki zawodowe potwierdziły wczoraj, że w sobotę 10 lutego odbędzie się strajk ich pracowników przeciwko Ryanairowi. To odpowiedź na plany firmy dotyczące negocjowania kwestii pracowniczych wyłącznie z jednym przedstawicielem załogi.
To związki zawodowe Cgil, Cisl i Uil, które zbuntowały się po tym, jak nie zostały włączone do negocjacji kontraktowych z irlandzką tanią linią lotniczą. Jednocześnie główny włoski związek zawodowy pilotów ANPAC poinformował, że nie będzie uczestniczył w rozmowach z Ryanairem, również tych dotyczących podwyżek płac.
Protest zapowiedziany przez włoskich pilotów to dopiero wierzchołek góry lodowej. Problemy linii dotyczą bowiem niemal całej Europy. Ostatnio za umowy pracownicze z Ryanairem wzięli się hiszpańscy związkowcy, którzy dopatrzyli, iż
nie są one zgodne z hiszpańskim prawem pracy. W okresie świątecznym protesty zapowiedzieli też piloci z Niemiec, Włoch, Irlandii. Firma zapowiada, że zmieni dotychczasową politykę i uzna związki zawodowe, by uniknąć coraz bardziej prawdopodobnego zagrożenia zakłóceniami. Nie zastosowała się do tego postulatu w każdym przypadku, dlatego nie musiała długo czekać na odzew części załogi we Włoszech. Linia z pewnością nie chce jednak powtórzyć kryzysu sprzed miesięcy. We wrześniu Ryanair odwołał ponad 18 tys. lotów, co przełożyło się negatywnie na plany ponad 400 tys. pasażerów.
Kryzys pracowniczy w liniach lotniczych Ryanair trwa właśnie od września ubiegłego roku. Odwołane loty tłumaczono wówczas zmasowanymi urlopami pilotów. W rzeczywistości okazało się jednak, że piloci rezygnowali z pracy w irlandzkich liniach i przechodzili do konkurencji, gdyż nie odpowiadały im warunki zatrudnienia w Ryanairze.