Największa europejska tania linia lotnicza znana jest z trzech rzeczy: niskich cen biletów, rekordowej punktualności i szorstkiej osobowości dyrektora generalnego, Michaela O'Leary'ego. Tego lata największa seria strajków pilotów i personelu pokładowego w historii przewoźnika stawia pierwsze dwa punkty pod wielkim znakiem zapytania. Trzeci punkt pozostaje bez zmian.
Ryanair nieugięty wobec strajkujących
Z powodu niedoboru pilotów od września ubiegłego roku Ryanair stara się przyciągnąć więcej pracowników, by nadążyć za zawrotną ekspansją. Część tego wysiłku obejmuje podwyżki do 20 proc. i uznanie związków zawodowych po raz pierwszy w historii. Kilka grup pilotów i personelu pokładowego korzysta już z prawa do strajku: ponad 600 lotów zostało z tego właśnie powodu odwołanych w tym tygodniu.
Jednak łagodniejsze podejście Ryanaira do personelu nie obejmuje tolerancji strajków. 25 lipca w Dublinie załoga zastrajkowała po raz drugi. W odpowiedzi Ryanair zdecydował się
przenieść sześć z 30 samolotów stacjonujących w Dublinie do Polski, gdzie popyt na ich loty rośnie szybciej. Tym samym 100 pilotów i ponad 200 członków personelu pokładowego otrzymało już wypowiedzenia. Przewoźnik opublikował także kilka prawdziwych wyciągów bankowych na swojej stronie internetowej, pokazując, że niektórzy z jego pilotów zarabiają ponad 200 000 euro rocznie. Zagranie to służyć ma temu, aby osłabić poparcie społeczne dla strajkujących pracowników.
Przewoźnik obawia się konkurencji?
Zagrożone cięcia we flocie bazującej w Dublinie mogą stanowić zabezpieczenie dla przeniesienia zdolności Ryanair z Irlandii, z powodu złagodzenia popytu na podróże lotnicze. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego Irlandia będzie najbardziej dotknięta przez gospodarkę UE potencjalnym Brexitem, jeśli nie dojdzie do porozumienia między stronami.
Pojawiają się też pierwsze wnioski dotyczącego tego, dlaczego Ryanair odmawia poddania się strajkującym, bez względu na to, czy ich żądania są uzasadnione, czy też nie. Zawodnicy z Europy Wschodniej, tacy jak węgierski Wizz Air, mają dostęp do tańszej siły roboczej. Jeśli Ryanair zrezygnuje z dyscypliny kosztowej związanej z płaceniem pracownikom, menedżerowie linii lotniczych obawiają się, że tacy konkurenci jak Wizz Air mogą go wyprzedzić. Nadmierne żądania płacowe ze strony włoskich związków przyczyniły się do upadku Alitalii w zeszłym roku; nieprzejednana siła robocza Air France wysyła tę linię lotniczą w tym samym kierunku. Ryanair nie chce iść tą drogą, bez względu na koszty. Dlatego pasażerowie powinni zapiąć pasy, aby przygotować się na kolejne opóźnienia i odwołania, bo są one w tym sporze nieuniknione.