Port Lotniczy Sylt, położony w kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn, pragnie w 2021 roku utrzymać wyniki z 2020 roku. Lotnisko na północy Niemiec obsłużyło od stycznia do grudnia minionego roku 140 tys. pasażerów.
– To byłby sukces, biorąc pod uwagę ciężko schorowane linie lotnicze i ograniczone możliwości – podkreślił Peter Douven, dyrektor zarządzający Flughafen Sylt w rozmowie udzielonej dziennikowi "Hamburger Abendblatt".
Skutki kryzysu wywołanego wirusem COVID-19 dla portu nad Morzem Północnym nie były aż tak drastyczne jak w przypadku innych krajowych lotnisk. – Obsłużyliśmy w całym 2020 roku od 35 do 40 proc. mniej pasażerów w odniesieniu do poprzedniego roku. To bardzo bolesne, ale zarazem całkiem przyjemne, porównując nasze statystyki z całą branżą, gdzie średnie spadki są na poziomie 80 proc. – zaznaczył Douven.
Dyrektor zarządzający Flughafen Sylt jest przekonany, że pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 jeszcze przez kilka najbliższych lat wpłynie negatywnie na sektor lotniczy. – Poziom z 2019 roku możemy ponownie osiągnąć dopiero około 2023 roku – podsumował Douven.
Port Lotniczy Sylt posiada dwie drogi startowe (1696 m i 2120 m), obsługując głównie sezonowe trasy z Duesseldorfu, Frankfurtu, Monachium, Hamburga, Kassel, Mannheim i Zurychu. Regularne loty z Duesseldorfu i Frankfurtu realizują jedynie linie
Eurowings. Na 31 marca zaplanowano inaugurację połączenia
easyJet z nowego stołecznego portu
Berlin–Brandenburg.