Sprint Air, wraz z rozpoczęciem sezonu zimowego, zakończył współpracę z Portem Lotniczym Radom. Władze radomskiego lotniska zapowiadają już zwiększenie liczby pasażerów i nowego przewoźnika, który ma pojawić się w porcie z najbliższym czasie. „Dobiegają końca rozmowy i negocjacje z nowym przewoźnikiem, który już wkrótce będzie operował z radomskiego lotniska. Szczegóły umowy, a przede wszystkim nazwę przewoźnika i ustaloną pomiędzy stronami siatkę połączeń poznamy w najbliższym czasie. Priorytetem dla Portu Lotniczego Radom jest znaczące zwiększenie liczby pasażerów, poprzez obsługę większych niż dotychczas samolotów. Radomskie lotnisko chce sprostać w ten sposób ogromnemu zainteresowaniu podniebnymi podróżami mieszkańców Mazowsza i Województwa Świętokrzyskiego” – podały służby prasowe lotniska.
Przedstawiciele portu podziękowali też linii SprintAir za dotychczasową, półtoraroczną współpracę z lotniskiem. Linia operowała z Portu Lotniczego Radom od kwietnia 2016 roku, oferując przeloty do Gdańska, Pragi i Lwowa. Wcześniej w siatce połączeń był również Wrocław. Innymi przewoźnikami, operującymi z radomskiego lotniska, były również łotewskie linie Air Baltic i czeski Czech Airlines.
Radomski port lotniczy właściwie od początku funkcjonowania budzi spore kontrowersje. W kluczowych dla swojego funkcjonowania miesiącach czerwiec – sierpień bieżącego roku (a więc miesiącach wakacyjnych, podczas których ruch na lotniskach rośnie), port obsłużył łącznie 3 124 pasażerów. To mniej niż przed rokiem, gdzie w ciągu trzech analogicznych miesięcy obsłużono łącznie 3 697 osób.
Wraz z malejącą liczbą pasażerów rosną koszty utrzymania portu. W ubiegłym roku lotnisko odnotowało stratę w wysokości 23,9 mln zł. To znacznie więcej niż w 2015 roku, kiedy strata sięgnęła 17,7 mln zł.
Szansą na uratowanie lotniska może być przejęcie lotów nocnych z Lotniska Chopina. Zakaz wykonywania takich lotów prawdopodobnie będzie obowiązywał od przyszłego roku. Zakaz miałby obowiązywać we wszystkie dni tygodnia między godz. 23:30 a 5:30 i dotyczyłby wszystkich operacji lotniczych. Wyjątkiem byłyby loty państwowe, wojskowe, ratownicze czy też sytuacje kryzysowe. Na lotnisku mogłyby też lądować samoloty opóźnione z przyczyn niezależnych od przewoźnika. Ostateczna decyzja w tej sprawie będzie jednak należała do Urzędu Lotnictwa Cywilnego.