Problemy Ryanaira, którego pracownicy od jesieni ubiegłego roku głośno domagają się m.in. polepszenia warunków pracy, nabrały tego lata na sile. Przewoźnik mierzy się właśnie z falą strajków, co przekłada się na setki odwołanych lotów i... tysiące niezadowolonych pasażerów.
Wystartowała fala strajków
W środę Ryanair napisał na Twitterze, że anuluje do 300 z 2400 codziennych lotów w dniach 25 i 26 lipca, ze względu na
strajk personelu pokładowego w Belgii, Portugalii i Hiszpanii.
Akcja obejmuje ponad jedną czwartą codziennych lotów tanich linii lotniczych do i z Hiszpanii, a także wyższą liczbę w pozostałych krajach. Przewoźnik przeprosił już pasażerów za problemy, a same strajki nazwał "całkowicie nieuzasadnionymi" i poinformował, że jego personel pokładowy zarabia do 40 000 euro rocznie.
Ryanair został w ostatnim czasie dotknięty strajkami na dwóch frontach – z jednej strony problemy dotyczą bowiem personelu pokładowego i pilotów linii, z drugiej problemy wzmagają też protesty kontrolerów ruchu lotniczego w Europie, co przekłada się na liczne opóźnienia lotów na całym kontynencie.
Ryanair, który w zeszłym roku był najbardziej ruchliwą linią lotniczą w Europie, z 128,8 milionami pasażerów, opublikował swoje wyniki za pierwszy kwartał w poniedziałek. Przewiduje się, że zysk przed opodatkowaniem na lata 2018-19 będzie najniższy od co najmniej trzech lat. Prognoza HSBC na pierwszy kwartał jest podobna.
Problem z warunkami pracy
Związki mają listę skarg do swojego pracodawcy. Linia odmawia zatrudnienia pracowników zgodnie z lokalnymi przepisami, z towarzyszącymi im prawami i korzyściami; cała załoga pokładowa jest zatrudniona na mocy prawa irlandzkiego.
Członek SITCPLA, który reprezentuje hiszpańską grupę kabinową Ryanair opisał, że musi korzystać z unijnej karty ubezpieczenia zdrowotnego, aby otrzymać leczenie w Hiszpanii, ponieważ pomimo tego, że był rezydentem, nie płacił lokalnych podatków socjalnych. Jego zdaniem personel nie może też uzyskać kredytu hipotecznego w Hiszpanii.
Dyrektor operacyjny Ryanair, Peter Bellew, powiedział, że irlandzkie umowy o pracę ułatwiają personelowi poruszanie się po jego sieci, a także zapewniają hojne świadczenia i dodał, że ustawodawstwo irlandzkie z 2012 roku umożliwiło pracownikom wybór płacenia lokalnych podatków socjalnych.
Członek związku zapewnił również, że znikoma liczba pracowników personelu pokładowego zarabia 40 000 euro rocznie: wielu z ich kolegów z Hiszpanii dostaje pomiędzy 8000–14 000 euro rocznie.
– Nie chodzi tylko o płace. Chodzi o wrogie środowisko pracy i ciągłe zastraszanie, procedury dyscyplinarne wzywania chorych częściej niż dwa razy w roku, groźby przeniesienia załogi na Litwę, jeśli nie osiągniemy naszych celów sprzedażowych dla towarów na pokładzie – poinformował pracownik linii.
Strajki dla przewoźnika są kosztowne
Tymczasem liczba strajków w Ryanair rośnie. W grudniu 2017 r. miał miejsce jednodniowy strajk niemieckich pilotów, a na początku tego roku trzydniowe strajki personelu pokładowego w Portugalii.
Irlandzcy piloci odbyli strajki 12 i 20 lipca, a kolejny planują na 24 lipca. Związek pilotów niemieckich linii lotniczych właśnie zbiera swoich członków do dalszych działań.
Strajki te są kosztowne: gdy samolot jest opóźniony lub odwołany, linia lotnicza na ogół musi płacić pasażerom odszkodowania zgodnie z przepisami UE.
Nawet w krajach, w których Ryanair
zgodził się uznać związki zawodowe, istnieją duże zgrzyty między pracownikami a zarządem przewoźnika. Brian Strutton, sekretarz generalny Balpy, powiedział, że związek brytyjskich pilotów negocjował z Ryanairem wynagrodzenie, wakacje i staż pracy, ale "postęp był powolny”.
Andrew Lobbenberg z HSBC mówi, że Ryanair jeszcze nie zaczął rozwiązywać problemu: "Do tej pory mamy kilka związków, które uznano, ale nie wynegocjowano ani jednego zbiorowego układu pracy". Zwrócił także uwagę na różnicę między personelem pokładowym, który można wynająć stosunkowo szybko, a pilotami, gdzie niedobór na całym świecie prowadzi do inflacji.