W związku z pandemią koronawirusa niemiecki rząd repatriował w ostatnich dniach około 120 tys. z 200 tys. turystów przebywających za granicą – poinformował niemiecki minister spraw zagranicznych, Heiko Maas.
Szef niemieckiego MSZ stwierdził, że coraz większy nacisk kładziony jest na turystów w odległych krajach, takich jak Chile, Meksyk, Nowa Zelandia i Gambia. Maas przyznał, że repatriacja z tych państw stanowi największe wyzwanie logistyczne.
Aby sprowadzić pasażerów do Niemiec, rząd współpracował nie tylko z biurami podróży, ale także, w razie potrzeby, czarterował również własne loty. Dodał, że organizowanie połączeń lotniczych stało się trudniejsze, ponieważ niektóre kraje zamknęły przestrzeń powietrzną i lotniska. W niektórych państwach trudnością jest także samo dotarcie do lotniska.
Od zeszłego tygodnia do Niemiec wróciło już ponad 100 tys. obywateli. Wiele innych zostało zarejestrowanych i dopiero czeka na swoją możliwość powrotu. – Teraz rejestrujemy również nasze loty w systemie europejskim, co zwiększa wydajność – powiedział Maas. – Jeśli mamy taką zdolność, zabieramy ze sobą również obywateli innych krajów UE. Niemcy mogą również korzystać z lotów powrotnych innych krajów. W ten sposób, skoordynowani, możemy znacznie szybciej przywieźć wszystkich Europejczyków do domu – dodał.
Na początku tygodnia Maas ogłosił, że zabierze Niemców z krajów, z których nie ma już stałych lotów regularnych. Za około 50 mln euro kilka linii lotniczych wyczarteruje od 30 do 40 samolotów.
W ostatnim czasie także największy przewoźnik lotniczy w Niemczech, Lufthansa,
informował o szeroko zakrojonej akcji powrotów rodaków do domów. W planach było przewiezienie około 20 tys. pasażerów na 140 rejsach.