Modlin nie zamyka się na nowych przewoźników. Ale potrzebuje rozbudowy

W czwartek z lotniska w Modlinie odleciały samoloty czarterowe Small Planet i Enter Air z 281 kibicami na mundial, na mecz polskiej reprezentacji do Wołgogradu. Już w lipcu z podwarszawskiego portu mają latać kolejni przewoźnicy czarterowi z zagranicy. Jak wynika z nieoficjalnych informacji – będzie ich dwóch.

– Nigdy nie chcieliśmy być portem wyłącznie dla jednego przewoźnika – mówi w rozmowie z Rynkiem Lotniczym Marcin Danił, wiceprezes Portu Lotniczego Warszawa-Modlin. W podwarszawskim porcie wciąż operuje jeden przewoźnik i jest to tania linia lotnicza z Irlandii, Ryanair.

Danił tłumaczy, że taka sytuacja jest wynikiem wcześniejszego działania Lotniska Chopina. – Gdyby Wizz Air nie dostał lepszych warunków na Okęciu, nigdy by od nas nie odszedł i po wyremontowaniu drogi startowej, po prostu by wrócił. To PPL bardzo chciał ich odzyskać, dał im na zachętę dobre warunki – te wszystkie trasy, z którymi Wizz Air wrócił na Chopina zostały potraktowane jak nowo uruchomione trasy i otrzymały 99-procentową zniżkę cennikową w I roku – dodaje.

Wiceprezes zarządu zaznacza, że Modlin, „jak każdy normalny port, chciał mieć dywersyfikację”. – Cennik dla Ryanaira jest powszechny, zatwierdzony przez ULC, traktuje wszystkich jednakowo – podkreśla Marcin Danił.

Przedstawiciel zarządu Modlina potwierdza, że lotnisko prowadzi rozmowy z innymi przewoźnikami i touroperatorami, jednak powraca argument dla koniecznej rozbudowy portu. Bez m.in. kolejnego terminala na lotnisku w Modlinie może zrobić się zbyt tłoczno. – Na dzień dzisiejszy nie mamy miejsca na dodatkową przepustowość – przede wszystkim w terminalu i na płytach postojowych, więc chcielibyśmy je rozbudować. Mamy 12 płyt postojowych na kod C, a samolotów Ryanaira stoi czasami od 6 do 8. Pozostają nam 4 wolne miejsca, a w zimie już tylko 2, bo pozostałe 2 płyty są używane jako płyty do odladzania samolotów. To już dramatycznie mało – podkreśla wiceprezes zarządu.