Kiedy Szwecja deroguje podatek lotniczy, tak aby poziom łączności wzrósł i ceny biletów spadły, Francja zamierza jeszcze bardziej opodatkować lotnictwo, znacząco podnosząc daninę od wszelakich lotów pasażerskich. Francuskie organizacje „ekologiczne” postulują o implementację podatku od osób często latających. W tym samym czasie Emmanuel Macron uważa, że unijny rynek jest przeregulowany, dla którego „szok upraszczający” jest jednym lekarstwem.
Nie ma państwa w Unii Europejskiej, któremu lotnictwo zbrzydłoby bardziej niż Francji. Paryż już jest liderem w opodatkowaniu branży, która ułatwia przepływ osób i towarów, łączy kultury, czy zbliża gospodarki. Pozytywny wpływ lotnictwa na ogólne życie jest niezaprzeczalny, gdyż żaden inny typ transportu nie jest tak efektywny i szybki.
Wzrost podatków od lotów To
Szwecja była pionierem w zohydzaniu obywatelom latania, lecz z biegiem czasu skandynawskie państwo przestało negować dobro jakim jest lotnictwo, decydując się na
wycofanie podatku lotniczego, czego efektem ma być wzrost poziomu międzynarodowej łączności i spadek cen biletów. Inną drogę obrał Paryż, który chce lotnictwo opodatkować jeszcze bardziej, aby w ramach tzw. „
podatku solidarnościowego” zasilić budżet kwotą ponad miliarda euro i zmniejszyć deficyt.
Rząd znad Sekwany chce, aby danina od lotów pasażerskich, która w rejsie o długości do 5 000 kilometrów wynosi obecnie 7,51 euro, wzrosła do 42 euro. Podatek od rejsów długodystansowych (dłuższych niż 5 000 kilometrów) ma wynosić 60 euro. Na tym nie koniec, gdyż
Paryż planuje także wzrost podatku od lotów w klasach premium. Danina od rejsu w kabinie biznes lub pierwszej wzrośnie do 100 euro, jeśli będzie to lot średniodystansowy, oraz do 200 euro, jeśli rejs będzie połączeniem dalekodystansowym.
Częste loty – wysoki podatek O krok dalej idą francuskie organizacje ekologiczne wespół z tamtejszą lewicą, które postulują nałożenie podatku na osoby często łatające. Konstrukcja daniny miałaby być „prosta” – im więcej osoba by latała, tym większy podatek od kolejnych lotów by płaciła. Zdaniem „zielonej” organizacji, implementacja takiego podatku jest konieczne, aby zmniejszyć ruch lotniczy. Wysokie podatki miałyby zniechęcić ludzi do częstego latania. Wpływ do budżetu z tego tytułu – jak wskazuje raport „ekologów” – wynosiłby rocznie około 2,5 mld euro.
Organizacja, której statutowym celem jest ochrona środowiska, pragnie, aby zdelegalizowany był ruch general aviation (
paliwo do prywatnych samolotów już obłożone wysokim podatkiem), każdy obywatel miał prawo tylko do jednej podróży lotniczej w roku (lot tam i z powrotem), oraz całkowity zakaz realizacji lotów krajowych. Jak wiemy,
wprowadzenie zakazu lotów na krótkich dystansach we Francji spaliło na panewce, gdyż przepis prawny skutecznie podziałał tylko na pięciu z ponad 100 tras krajowych.
Polityczna hipokryzja Zapędy francuskiego rządu mogą powodować pewien dysonans, gdyż kilka dni temu prezydent Francji wskazał, że „Unia Europejska może umrzeć”. Zdaniem Emmanuela Macrona, europejski blok jest przeregulowany i niedoinwestowany, czego skutkiem ma być utrata konkurencyjności na rzecz Chin i Stanów Zjednoczonych, jeśli „klasyczna agenda” będzie postępować. Dla francuskiego prezydenta „szok upraszczający”, czyli szybka i na ogromną skalę deregulacja rynku, jest jedynym wyjściem, aby zachowana została atrakcyjność unijnych przedsiębiorstw.