Silniki Rolls-Royce Trent 1000 ciągle sprawiają problemy. Obecnie dwa Boeingi 787 LOT są uziemione. Cykl napraw może się dodatkowo wydłużyć przez koronawirusa – brytyjskie zakłady pracują bowiem w ograniczonym zakresie i skupiają się na obsłudze floty niezbędnej do przewozy towarów oraz maszyn wojskowych.
Z informacji przekazanych nam przez PLL LOT wynika, że w związku z wymaganą naprawą silników Rolls-Royce Trent 1000, obecnie z operacji wyłączone są dwa z piętnastu Boeingów 787 (o znakach rejestracyjnych: SP-LSF, SP-LRA). – Dodatkowo 2 z nasze maszyn przechodzą cykliczny przegląd strukturalny w Abu Zabi (SP-LRE, SP-LRG). Samoloty wrócą do swojej bazy w Warszawie po przeglądzie. Bezpieczeństwo jest naszym najwyższym priorytetem – podkreśla LOT.
Brak dostępności wszystkich Dreamlinerów nie jest obecnie palącym problemem ze względu na minimalny ruch lotniczy. – Zgodnie z decyzją rządu polskiego o wstrzymaniu ruchu międzynarodowego z kraju, LOT zawiesił regularne połączenia lotnicze. Jedyne rejsy jakie są obecnie wykonywane to połączenia w ramach operacji #LOTdoDomu oraz specjalne przeloty Cargo. Na potrzeby tych działań wykorzystywana jest także flota Boeingów 787 Dreamliner LOT-u – przypomina przewoźnik.
Jeszcze pod koniec lutego Rolls-Royce zapewnił, że epidemia koronawirusa wywołującego chorobę COVID, nie powinna mieć wpływu na wyniki w bieżącym roku. Przedstawiciele spółki zapewniali wówczas, że dostawa silników szerokokadłubowych przebiega normalnie, a łańcuch dostaw nie został zakłócony.
Obecnie nie ma szczegółowych informacji na temat wpływu pandemii na działalność produkcyjną, ale firma w komunikacie z 27 marca poinformowała, że na kolejny tydzień znacznie ogranicza działalność i poświęci ten czas na usprawnienie procesów w celu przystosowania się do dłuższej działalności w zmienionych warunkach wynikających m.in. z konieczności zapewniania większego odstępu pomiędzy pracownikami. – Pozwoli nam to skoncentrować się na wspieraniu kluczowych klientów oraz operacji frachtu lotniczego – podkreśla Rolls-Royce.
Producent został także wskazany przez brytyjski rząd jako jeden z kluczowych dostawców dla wojska i ma nadal zapewniać sprawnie funkcjonowanie silników napędzających nie tylko wojskowe samoloty, ale także okręty. Trudno więc spodziewać się szczególnie istotnych wysiłków w zakresie napraw Trent 1000.
Ciężka sytuacja przewoźników lotniczych związana z silnikami Rolls-Royce’a trwa już od prawie dwóch lat i ma charakter globalny – trudności sprawiają zużywające się szybciej niż zakładał producent łopatki silnika. Jeszcze na początku tego roku 2019 liczono na to, że problem silników Trent 1000 zostanie rozwiązany do maja, ale tak się nie stało. Później pojawiały się kolejne daty. W dobie pandemii terminy nie są zbyt istotne, ale warto pamiętać, że ta kwestia, podobnie jak uziemienie MAXów, nie została rozwiązana.
Na naprawy silników Trent 1000 Rolls-Royce wydał już 1,4 mld funtów.