Liderzy branży leasingowej uważają, że dostawy nowych odrzutowców będą w roku 2020 znacznie utrudnione. Problemem jest niepewność co do popytu na kolejne samoloty i trudności w łańcuchu dostaw, spowodowane trwającą pandemią koronawirusa.
Dyrektor wykonawczy BOC Aviation, Robert Martin, przewidział, że w sumie dostawy Airbusa i Boeinga mogą sięgnąć od 600 do tysiąca sztuk. Z kolei dyrektor generalny DAE Capital, Firoz Tarapore, stwierdził, że w najbliższych miesiącach kluczowe będzie załagodzenie obostrzeń i ograniczeń transportowych. Przyznał jednak, że trudno sobie wyobrazić imponującą liczbę dostaw samolotów w 2020 roku.
Europejski producent, Airbus, jeszcze przed kryzysem przewidział na 2020 rok 880 dostaw. Boeing z kolei zawiesił wytyczne, jako że jego wąskokadłubowiec, B737 MAX jest uziemiony od przeszło roku. Zarówno Boeing, jak i Airbus, mają zaniżone plany produkcji.
W obu firmach niepokojące są plany redukcji etatów, właśnie ze względu na zmniejszoną produkcję samolotów. Airbus już zapowiedział, że w lecie
zwolnić może nawet 10 tys. ze 135 tys. zatrudnionych w zakładach producenta. Jak na razie firma zdecydowała się wysłać kilka tysięcy pracowników z walijskiej fabryki
na przymusowe urlopy.
Boeing z kolei informował o planach zwolnienia
nawet 10 proc. swoich zatrudnionych, pracujących przy lotnictwie cywilnym. Zwolnienia wpłynęłyby na jednostkę produkującą uziemione MAX-y, a także samoloty typu B787 Dreamliner i 777. Redukcja miejsc pracy może dotyczyć nawet 7 tys. pracowników. Boeing zatrudnia ponad 160 tys. osób na całym świecie, w tym 70 tys. w stanie Waszyngton, gdzie montowana jest większość samolotów cywilnych.