– Cóż, wszyscy popełniamy błędy. Tę decyzję spółki też w tej kategorii traktuję – powiedział w programie "Rozmowie Piaseckiego" Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, o poniedziałkowym rejsie LOT-u do Wielkiej Brytanii. Narodowy przewoźnik wysłał swoje dwa Dreamlinery, aby zdążyć przywieźć pasażerów do Polski przed wprowadzeniem zakazu lotów na Wyspy.
Decyzja o zakazie połączeń do Wielkiej Brytanii
została podjęta przez polski rząd w niedzielę (20 grudnia) wieczorem z powodu nowej, podobno bardziej zaraźliwej
mutacji koronawirusa. Zakaz zaczął obowiązywać w nocy z poniedziałku na wtorek, czyli ponad dobę od ogłoszenia decyzji.
W międzyczasie, poniedziałkowymi rejsami, Polskie Linie Lotnicze LOT
wysłały do Londynu swoje samoloty, m.in. dwa szerokokadłubowe Dreamlinery B787, aby przywieźć jak najwięcej pasażerów i zdążyć przed zakazem. Maszyny mogą zabrać na pokład 294 osoby. Oprócz tego do Londynu-Heathrow poleciał w poniedziałek również Boeing 737 LOT-u. Poza LOT-em, połączenia do stolicy Anglii oferowały 21 grudnia również linie niskokosztowe, operujące z Polski, jak
Ryanair czy Wizz Air.
"Wszyscy popełniamy błędy"Dzisiaj w porannym programie "Rozmowie Piaseckiego" Michał Dworczyk, szef KPRM ocenił ruch narodowego przewoźnika jako błąd. – Cóż, wszyscy popełniamy błędy. Tę decyzję spółki też w tej kategorii traktuję – wyjaśnił.
Zapytany przez dziennikarza prowadzącego, Konrada Piaseckiego o to, czy nie należało zakazu wprowadzić od razu, Dworczyk odparł, że „rząd ważył pewne racje”. – Też trzeba pamiętać o milionie Polaków, którzy są w Anglii. Część z nich była już w samolotach, część na lotniskach. W związku z tym to była wypadkowa różnych przesłanek, które ostatecznie spowodowały, że rząd podjął taką, a nie inną decyzję o ograniczeniu lotów wczoraj – tłumaczył.
Piasecki drążył, czy LOT-owi zostanie wobec tego posunięcia zostanie przyznana
pomoc publiczna, która ma opiewać na 2,9 mld zł. Przewoźnik ma ją otrzymać do końca roku. – Ja uważam, że polską racją stanu jest to, by polski przewoźnik funkcjonował na naszym rynku. Wszystkie duże kraje europejskie, zresztą nie tylko, bo Stany Zjednoczone również, uruchomiły programy wspierające swoje linie lotnicze. Polska pomoc publiczna nie jest wyjątkowa na tym tle – skomentował Dworczyk.
Po stronie LOT-uZ negatywną oceną szefa KPRM nie zgadza się natomiast ekspert lotniczy, Adrian Furgalski. – Dodatkowe samoloty wysłali także przewoźnicy niskokosztowi. Jest wzrost popytu to i jest odpowiedź przewoźników. Trzeba było nie spać w niedzielę, tylko szybko wydać rozporządzenie blokujące granice lotnicze. Skoro się działa z taką opieszałością, należało na lotniskach prowadzić testy po przylocie. Dodatkowo wczoraj przez cały dzień doradca premiera ds. Covid zastanawiał się odnośnie przylatujących „czy nie zrobić kwarantanny tym biedakom”. Troszkę za późno na takie rozmyślania – mówi Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
W poniedziałek, gdy odbywały się ostatnie rejsy z Wielkiej Brytanii przez wejściem w życie zakazu lotów, odnotowano w polskiej przestrzeni 601 lotów i był to zarazem najlepszy wynik od września tego roku i końcówki sezonu wakacyjnego.
Połączenia do Wielkiej Brytanii zostały zamknięte ze względu na wykrycie tam nowego szczepu koronawirusa. Zgodnie z zapewnieniami rzecznika rządu, szczepionka na COVID-19 powinna poradzić sobie z tą mutacją.