Dlaczego LOT czekał z decyzją flotową?

W czasie paryskiego Air Show, że deliberacja operatora znad Wisły nad dostawcą samolotów regionalnych dobiegła końca. LOT wybrał Airbusa, który dostarczy polskiemu przewoźnikowi do 84 airbusów A220. Pierwsze 40 samolotów z pewnego zamówienia – Polskie Linie Lotnicze LOT zagwarantowały sobie prawo domówienia 44 maszyn – ma zostać podzielone po połowie pomiędzy wersje A200-100 (125 miejsc) i A220-300 (149 foteli).

LOT długo zwlekał z decyzją – w mediach co jakichś czas pojawiały się wypowiedzi (np. Macieja Laska, wiceministra infrastruktury i pełnomocnika rządu ds. CPK), że narodowe linie lotnicze są bliskie wyboru producenta i złożenia wiążącego zamówienia. W czasie Kongresu Rynku Lotniczego, zorganizowanego przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR, Michał Fijoł, prezes LOT-u, wskazał jeden powodów późniejszego podjęcia decyzji.

Były to obecne problemy airbusów A220 i A320neo z jednostkami napędowymi. Samoloty o wąskim kadłubie nowej generacji napędzają odpowiednio silniki PW1524G i PW1100G. Oba typy jednostek napędowych podlegają podobnym wyzwaniom w zakresie kontroli i konserwacji, a problemy produktów Pratt & Whitney trwają praktycznie od ich rynkowego debiutu.

– Airbus wie doskonale, że samoloty mają być dostarczone na czas, razem z silnikami Pratt & Whitney. Silniki mają być naprawdę sprawne. To jest jedyna korzyść opóźnienia kontraktu; mieliśmy zaplanowane w strategii zawarcie umowy wcześniej, a dostawy były wstępnie zaplanowane na 2026 rok – wyznał Michał Fijoł, wskazując, że zmianie uległa w ten sposób dynamika wzrostu. – Dobra strona przesunięcia kontraktu to fakt, że Pratt & Whitney deklaruje, iż pakiet advantage – który zostanie wprowadzony w nowych silnikach – będzie działał właściwie od roku 2027 – zaznaczył prezes Polskich Linii Lotniczych LOT.