Jak wynika z raportu przygotowanego dla PPL, to Port Lotniczy Radom ma największe szanse, by przejąć loty niskokosztowe z Okęcia. W dyskusji Modlin vs. Radom na boczny tor zeszła jednak Łódź z lotniskiem o znacznie lepszej infrastrukturze.
Analiza due diligence przemawia za Radomiem, ale konieczna jest przebudowa, a właściwie budowa lotniska od nowa za 420 mln w pierwszym i 467 mln złotych w drugim etapie. Autorzy raportu, firma Arup, argumentuje też, że inwestycja w port jest jednak tańsza niż w Modlin (który pochłonąłby ponad miliard złotych). W zasadzie już w początkowym etapie postępowania odpadł port w Łodzi, który – jak argumentuje PPL – nie spełnił podstawowego kryterium, czyli czasu dojazdu oraz małej odległości od CPK.
Lotnisko komplementarne czy rozwój Okęcia?
Anna Midera, prezes łódzkiego portu, podkreślała, że Łódź spełnia warunki stawiane lotnisku komplementarnemu: – Zapasowe lotnisko powinno być zlokalizowane na południe od Warszawy, bo tam jest większa strefa ciążenia (liczba pasażerów, którzy w określonej jednostce czasu – 1 lub 2 godzinach – mogą dotrzeć na lotnisko) oraz powinno być położone przy skrzyżowaniu autostrad. Jako doktor nauk ekonomicznych nie dziwią mnie takie wyniki badań, co więcej cieszy mnie bardzo to, że padły z ust samego prezesa PPL. Oba te warunki wypełnia bowiem Łódź –
komentowała w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.
Jacek Balcer, ekspert ds. lotnictwa, były rzecznik LOT-u, a zarazem pilot liniowy, także opowiada się za Lublinkiem – Port w Łodzi ma ten sam „problem",, co Radom. Oba lotniska znajdują się po drugiej stronie miasta, jeżeli patrzymy od strony Warszawy. Jednak do Łodzi prowadzi autostrada A2, choć przydałoby się oczywiście inne połączenie jej z lotniskiem, zmodernizowano także połączenie kolejowe z Warszawą.To w Łodzi zainwestowano bardzo dużo pieniędzy na nowy terminal, dodatkowo za lotniskiem przemawia lepsza infrastruktura – dodaje i przypomina, że kiedy kilka lat temu remontowano pas w Warszawie, Łódź doskonale poradziła sobie z obsługą dużych samolotów.
Ekspert zwraca także uwagę na zasadność istnienia „lotniska zapasowego” w chwili uruchomienia CPK – O lotnisku zapasowym mówi się, kiedy chcemy określić miejsce, do którego można kierować ruch w razie np. załamania pogody na lotnisku docelowym. Ale zakładanie, że zapasowym będzie lotnisko odległe o 100 km, gdzie zwykle warunki są podobne, to nieporozumienie. Poza tym, kiedy skończy się budowa CPL, najwyższa kategoria ILS będzie standardem nie tylko na tym nowym lotnisku, a technika systemów auto land w samolotach z pewnością dużo bardziej rozwinięta. Po co więc w ogóle budować jakiś zapas? Rozumiem jednak, że nie chcąc wpuścić na CPL tanich linii, a zarazem zamykając Chopina, by nie daj Boże tam nie latały, próbuje się im sztucznie wykreować nowe lotnisko – wskazuje.
Lotnisko w centrum to skarb
Zamiast rozważać budowę kolejnego lotniska, zwanego komplementarnym, zdaniem Jacka Balcera, lepiej zaoszczędzić publiczne środki, wykorzystać istniejące lotnisko w Łodzi i nie zamykać Lotniska Chopina:
– Oczywiście to nie chodzi o to, żeby stołeczny port nagle stał się centralnym lotniskiem dla tanich linii. Pasażerów takie rozwiązanie by zachwyciło, tanich przewoźników też, ale byłoby zabójcze dla LOT-u, a przecież wszystkim zależy żeby się LOT rozwijał. Ale likwidacja Chopina to zły pomysł, zamknąć łatwo, a takie lotnisko w centrum miasta to skarb. Proszę zwrócić uwagę, że duże europejskie miasta, które wybudowały lotniska w odległości kilkudziesięciu kilometrów – zachowały porty także w centrum. Przykładem jest chociażby Port London-City, w dzielnicy Royal Docks, położony ok. 10 km na wschód od City of London, który znajduje się w pobliżu centrum biznesowego i sprawdza się dla regionalnego ruchu pasażerskiego, jak i biznesowego. Francuzi mają lotnisko de Gaulle, ale działa też Orly. Nawet berlińczycy w ostatnim referendum opowiedzieli się za pozostawieniem lotniska Tegel, Co okazało się o tyle trafne, że budowane od 2006 roku nowe lotnisko na miarę naszego CPL - czyli port Berlin Brandenburg, miało zostać oddane w 2011 roku, a wciąż nie jest - za to kosztuje już ponad 5,5 miliarda euro – argumentuje były rzecznik LOT-u w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.
Co dalej z Łodzią?
Spośród wszystkich lotnisk regionalnych to właśnie Łódź, wraz z Radomiem, może najsilniej odczuć skutki przyszłego uruchomienia Centralnego Portu Komunikacyjnego w postaci zmniejszenia liczby pasażerów. Już dziś bliskość portów na Okęciu i w Modlinie jest uważana za jeden z powodów złych wyników lotniska im. Reymonta. Atutem portu lotniczego jest więc to, iż jest on w pełni gotowy, aby przyjąć loty biznesowe. Obecnie ruch tam raczej maleje, nie rośnie.
Port Lotniczy Łódź już teraz może przyjąć 1,5 mln pasażerów a w przeciągu najbliższych 5 lat liczba podróżnych korzystających z jego infrastruktury ma sięgnąć 500 tys. Obecnie w ciągu roku łódzki port obsługuje około 240 tys. osób i odnotowuje olbrzymie spadki liczby pasażerów.