Kryzys boeingów 737 MAX nie mógł przyjść w lepszym czasie dla programu C919. Jednak nie mógł także przyjść w gorszym czasie, jeśli weźmiemy pod uwagę toczącą się obecnie wojnę handlową – przekonuje David Dodwell na łamach South China Morning Post.
Uziemienie boeingów 737 MAX po serii katastrof lotniczych w Indonezji oraz Etiopii jest wydarzeniem, które ma poważne konsekwencje dla światowej branży lotniczej. Boeing 737 obok airbusów z rodziny A320, należy do grupy najpopularniejszych samolotów na świecie, które dla wielu przewoźników lotniczych pełnią rolę koni pociągowych operacji. Póki co, popularność tych modeli jest niezagrożona – jedynie duopol producencki Airbus – Boeing oferuje klientom samoloty tej wielkości. Dane serwisu FlightGlobal pokazują, że Boeing posiada ponad 4,6 tys. zamówień oraz 613 opcji na samoloty z rodziny 737 MAX o łącznej wartości około 633 mld dolarów. Choć wielu z klientów programu deklaruje, że rozważa rezygnację z samolotów amerykańskiego producenta, zakup alternatywnych maszyn, czyli airbusów A320neo, może być kłopotliwy – producent z Tuluzy zebrał zamówienia na kilka lat naprzód i o ile nie zwiększy znacząco mocy przerobowych swoich fabryk, na co się nie zanosi, to nie będzie w stanie zaoferować szybkich dostaw swoich samolotów.
Dobry moment na rynku dla nowego gracza
Sytuacja wydaje się wymarzona dla chińskiego producenta COMAC, który deklaruje iż w 2021 r. wprowadzi do komercyjnej służby wdrażany przez siebie model C919. Program, który w tej chwili zmaga się z kilkuletnim opóźnieniem, został zainicjowany w 2009 r. jako próba przełamania obecnego duopolu producenckiego na rynku samolotów regionalnych. Z prawie 3,3 tys. samolotów komercyjnych, które pod koniec 2017 r. były zarejestrowane w Państwie Środka, prawie 1,56 tys. było dostarczonych przez Boeinga, a ponad 1,53 tys. przez Airbusa.
Pokazuje to, że w Chinach istnieje znaczący rynek na nowe samoloty, który z chęcią zapełniłby COMAC. W planach chińskiego producenta jest także sprzedaż maszyn dla linii lotniczych krajów rozwijających się, np. państw z Afryki. Osłabiające duopol producencki kłopoty z boeingami 737 MAX, których bezpośrednim konkurentem ma być C919, powinny działać na korzyść chińskiego producenta planującego wejście na rynek.
COMAC na celowniku Stanów Zjednoczonych
Otwierająca się przez firmą COMAC szansa rynkowa, stawia producenta jako potencjalny cel ataków politycznych w toczącym się konflikcie handlowym pomiędzy Stanami Zjednoczonymi oraz Państwem Środka.
– Kryzys boeingów 737 MAX nie mógł przyjść w lepszym czasie dla programu C919. Jednak nie mógł także przyjść w gorszym czasie jeśli weźmiemy pod uwagę toczącą się obecnie wojnę handlową – przekonuje David Dodwell, analityk z Hongkongu na łamach South China Morning Post.
Amerykańscy komentatorzy nieprzychylni Chinom głoszą, iż projekt C919 jest rażącym przykładem w jaki sposób Państwo Środka w nieuczciwy sposób zwiększa swoją przewagę ekonomiczną kosztem najlepszych firm amerykańskich. Zespół firmy Rand Corporation wyliczył, iż w pierwotnej fazie działalności firma COMAC otrzymała od różnych chińskich instytucji kapitał w wysokości 7 mld dolarów. Firma przypomina jednak, że na podobne wsparcie mogli liczyć także inni gracze na rynku – przykładem może być 13 mld dolarów, wydane w ciągu 10 lat przez Airbusa na prace wdrożeniowe związane z programem A380.
– Projektowanie i wdrażanie nowego samolotu pasażerskiego jest szczególnie trudnym zadaniem dla takich firm jak COMAC, które wcześniej nie projektowały i nie budowały nowych samolotów i nie dysponują istniejącym modelem generowania przychodów i zysków – czytamy w analizie Rand Corporation.
Już teraz nie brakuje głosów atakujące chińskiego producenta.
– Ponieważ C919 jest wytwarzany przez zarządzaną przez państwo i subsydiowaną branżę lotniczą, z pewnością będzie w stanie zaoferować znaczne upusty cenowe klientom spoza Chin. Prowadzi to do nieuchronnego rezultatu: zmniejszenia szans w Chinach dla Boeinga i innych zagranicznych konkurentów i wprowadzenia ekonomii skali działającej na rzecz chińskich producentów aeronautycznych. Władze w Pekinie wysłały sygnał, iż ich ostatecznym celem jest pozbycie się zagranicznych firm lotniczych z nieba nad Chinami – przekonuje niechętny Chinom analityk Alan Tonelson.
Boeing zachowuje neutralność
Boeing, który sam nie tak dawno otworzył zakład dostaw modelu 737 MAX w chińskim Zhuhai, nie podziela tego nieprzychylnego Chinom stanowiska. Amerykański producent przewiduje zapotrzebowania na 42 tys. nowych samolotów do 2037 r. i spodziewa się, że do Chin trafi ponad 7 tys. nowych maszyn. W świetle tych prognoz C919, który dopiero zadebiutuje w służbie komercyjnej, z 815 zamówieniami od 28 klientów, z których większość stanowią linie lotnicze z Chin ze wsparciem państwa, nie wydaje się groźnym konkurentem.
– Jednak to nie przeszkodzi Stanom Zjednoczonym skupiać wzrok na niesprawiedliwych praktykach handlowych Chin, w szczególności w świetle trwającego kryzysy związanego z boeingami 737 MAX 8 – uważa Dodwell.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.