Władze Chin ogłosiły w środę 4 marca start programu subwencjonowania linii lotniczych z Chin oraz z zagranicy, wykonujących operacje lotnicze do Państwa Środka. Inicjatywa ma zachęcić przewoźników do zaniechania zawieszania, jak również wznowienia operacji. Do otrzymania pieniędzy konieczne jest jednak znalezienie pasażerów, a z tym na razie może być trudno.
Chyba nie ma przesady w twierdzeniu, że lotnictwo cywilne Chin przeżywa obecnie jeden z najtrudniejszych momentów w swojej historii. Epidemia tajemniczego koronawirusa powodującego zapalenie płuc, która rozwinęła się w chińskim hubie transportowym Wuhan, szybko rozprzestrzeniła się na resztę kraju, pociągając za sobą decyzję wielu zagranicznych linii lotniczych o zawieszeniu lotów do Państwa Środka. Kilkanaście krajów zdecydowało się wprowadzić administracyjne ograniczenia lotów do Chin. Wszystko to doprowadziło do powstania obaw opinii publicznej przed podróżami do Państwa Środka, przekładając się na załamanie się popytu na podróże do tego kraju, jak również na loty krajowe.
Linie lotnicze z całego świata zawiesiły wykonywanie około 80 proc. swoich operacji lotniczych do Chin, a krajowe linie lotnicze uziemiły samoloty o łącznym oferowaniu wystarczającym, by przewieźć na ich pokładach 10,4 mln pasażerów. Jak wylicza OAG Aviation Worldwide, po wszystkich odwołaniach operacji, chiński rynek lotniczy, który zgodnie z prognozami w tej dekadzie ma stać się największym rynkiem lotniczym świata, skurczył się do rozmiarów rynku lotniczego Portugalii, spadając na 25. miejsce pod względem wielkości.
Rząd odpowiadaTo, że rząd Chin nie będzie przyglądał się bezczynnie, jak
branża lotnicza kraju pogrąża się w kryzysie, zostało zadeklarowane już w pierwszej połowie lutego b.r. W pierwszej kolejności, władze Państwa Środka zapowiedziały, że
nie zawieszą wykonywania połączeń zagranicznych, jednocześnie zaprzęgając swoje służby dyplomatyczne w zadanie przekonania innych krajów do wznowienia połączeń lotniczych do Chin. Działanie takie podejmował m. in. Liu Guangyuan, ambasador ChRL w Polsce, w mocno przychylnym dla władz Chin wywiadzie przeprowadzonym przez Rzeczpospolitą.
– Przedłużenie zawieszenia do 29 powinno być ostatnim tego typu działaniem. Oczywiście mam nadzieję, że LOT jak najszybciej przywróci połączenia z Warszawy do Pekinu, do czego korzystając z tej okazji namawiam. Wszystkie decyzje powinny być podejmowane w oparciu o opinie naukowe na podstawie faktów a nie w związku ze ślepym naśladowaniem innych – mówił Liu.
Równocześnie władze Chin pracowały nad
materialnym planem pomocy dla swojej branży. Jak wynikało z informacji docierających do mediów nieoficjalną drogą, na stole były takie opcje pomocy jak zezwolenie niektórym największym przewoźnikom w kraju, będącym firmami państwowymi, na przejęcie niewielkich linii lotniczych, które w największym stopniu zmagają się z trudną sytuacją wynikłą z załamania się popytu na podróże lotnicze. Kolejną opcją, którą rozważał rząd Chin, było udzielenie branży wielomiliardowej pomocy publicznej. Inne środki pomocowe, których wprowadzenie rozważał rząd, obejmowały przejęcie przez skarb państwa spłat pożyczek linii lotniczych oraz zaoferowanie bardziej korzystnych warunków leasingu samolotów.
Będą subwencjeŚrodowe ogłoszenie decyzji, sygnowane wspólnie przez Ministerstwo Finansów Chin (MOF) oraz Chiński Urząd Lotnictwa Cywilnego (CAAC), stanowi pierwszą oficjalną zapowiedź programu pomocowego dla linii lotniczych wykonujących operacje lotnicze do Chin, z którego będą mogli skorzystać zarówno rodzimi przewoźnicy, jak również linie lotnicze z zagranicy, które zdecydują się wykonywać rozkładowe operacje do Państwa Środka. Program będzie obowiązywał do 30 czerwca 2020 r.
Warunki pomocy przewidują, że państwo dopłaci 0,0176 juanów do pasażerokilometra na trasach międzynarodowych operowanych przez co najmniej dwóch przewoźników oraz 0,0528 juanów na tych trasach międzynarodowych, na których lata tylko jeden przewoźnik. W przypadku lotów z międzylądowaniami oraz obsługiwanych na podstawie tzw. piątej wolności, dopłaty obejmą jedynie odcinek lotów do Chin.
Aby skorzystać z pomocy państwa, zainteresowane linie lotnicze zobowiązane są złożyć stosowne wnioski zarówno do CAAC, jak i ministerstwa finansów do 7 dnia każdego miesiąca, zawierające takie załączniki jak informacje o trasie przelotu, częstotliwości lotów, modelu samolotu, oferowaniu w pasażerokilometrach, ponoszonych kosztach oraz osiąganych przychodach. Wnioski, zaopiniowane przez CAAC, będą przekazywane ministerstwu do autoryzacji wypłat subwencji. “Chińska wielka trójka”, czyli linie lotnicze Air China, China Eastern Airlines oraz China Southern Airlines, będzie otrzymywała subwencje bezpośrednio z ministerstwa, pozostali przewoźnicy krajowi będą otrzymywali subwencje od władz lokalnych. Liniom lotniczym z zagranicy pieniądze będzie przekazywał CAAC.
Czy zachęty zadziałają? Na papierze, warunki pomocy wyglądają zachęcająco. Jak wylicza Reuters, linie lotnicze British Airways, które zawiesiły wszystkie loty do Chin, otrzymałyby za każdy lot około 50 tys. juanów, czyli około 27,7 tys. złotych. Jednak aby tak się stało, przewoźnik musiałby sprzedać komplet miejsc na rejs, co wynika z postanowień programu, przewidującego dopłaty do pasażerokilometra, czyli faktycznych przewozów, a nie do operacji lotniczych.
Z punktu widzenia władz Chin, takie skonstruowanie umowy gwarantuje należyte spożytkowanie środków publicznych, gdyż zapobiega płaceniu za “wożenie powietrza”, czyli wykonywaniu lotów z niskim wypełnieniem. Z punktu widzenia linii lotniczych, dopłaty nie rozwiązują źródła problemu załamania popytu na loty do Chin, czyli obaw pasażerów przez epidemią koronawirusa COVID-19 z Wuhan. To właśnie strach przed chorobą, a nie zbyt wysokie ceny biletów, były przyczyną załamania się popytu na loty do Chin.
Ze swej strony, władze Państwa Środka usilnie pracują nad tym, by przekonać świat, iż epidemia wirusa w Chinach jest już pod kontrolą, sięgając po standardowy dla siebie arsenał środków, czyli cenzurę i próby kontroli narracji. 5 marca, czyli dzień do po ogłoszeniu programu subwencji, gazeta China Daily będąca tubą propagandową władz Chin, ogłosiła, że przewoźnicy krajowi wznawiają zawieszone operacje lotnicze, a przewoźnicy zagraniczni “wyrazili optymizm, że na rynku lotniczym pojawi się silne odbicie po tym, gdy kraj zapanował nad epidemią”, cytując wypowiedzi przedstawicieli EgyptAir China oraz AirAsia China.
Na początku lutego, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która powszechnie postrzegana jest jako organizacja pozostająca pod wpływem Chin, odeszła od długoletniej praktyki nazywania chorób miejscami ich wykrycia i zmieniła nazwę wirusa z Wuhan na COVID-2019, argumentując iż stara nazwa może doprowadzić do “stygmatyzacji Chin”. W tym tygodniu, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chin ogłosił, że choć wirus COVID-19 został po raz pierwszy wykryty w Chinach, to jego pochodzenie jest nieznane, sugerując między wierszami, że to nie Chiny są źródłem zakażenia. Tym samym, przecząc podstawowym faktom, władze Chin podejmują próbę rozmywania i przerzucania odpowiedzialności, licząc na to, że w ten sposób przywrócą zaufanie do Państwa Środka jako do kraju bezpiecznego z punktu widzenia epidemiologicznego.
Na razie trudno uznać, by te działania przynosiły rezultaty. W ten sam dzień, kiedy Chiny ogłaszały program subwencji dla linii lotniczych, linie lotnicze LOT ogłosiły, że
przedłużają zawieszenie lotów do Pekinu do 25 kwietnia, natomiast linie Finnair ogłosiły, że przedłużają zawieszenie lotów do Państwa Środka do 30 kwietnia. Na cenzurowanym są także operacje lotnicze z Pekinu do Warszawy wykonywane przez linie lotnicze Air China, których
zakazu domaga się opozycja.