Po siedemnastu miesiącach imponujących wzrostów, Port Lotniczy Zielona Góra-Babimost odnotował spadek. Liczba podróżnych spadła we wrześniu o 12,7 procent, w stosunku do analogicznego miesiąca ubiegłego roku.
Po
obniżce wzrostów w sierpniu przyszedł wrzesień, który przyniósł spadki. W poprzednim miesiącu zielonogórskie lotnisko obsłużyło 1 703 pasażerów, czyli o 12,7 proc. mniej niż we wrześniu 2017 roku. Wrześniowy spadek nie wpłynął jednak drastycznie na wynik osiągnięty przez lotnisko od początku roku, który wciąż jest na dużym plusie. Łącznie od początku roku z oferty portu skorzystało 17 600 pasażerów, co stanowi wzrost o 55,6 proc.
Jak podkreślają władze portu, kluczowe znaczenie dla dobrych, tegorocznych wyników przewozowych (pomimo wrześniowego spadku) ma uruchomienie przez Polskie Linie Lotnicze LOT połączenia między Babimostem a Warszawą. Loty na tej trasie cieszą się rosnącym zainteresowaniem. Przekłada się to na statystyki – a te do tej pory rosły w miesiącach, w których LOT operował na lotnisku już w roku ubiegłym. Przewoźnik jest obecny w porcie od marca 2017 roku. Potrzebne są jednak kolejne kroki, by utrzymać dobrą passę portu, która, jak widać na wrześniowym przykładzie, nie będzie się opierała wyłącznie na jednej trasie.
Pod
koniec sierpnia poinformowano, że przetarg na połączenie zielonogórskiego portu lotniczego z Barceloną, Londynem, Paryżem, Rzymem i Lwowem, zostanie ogłoszony do końca roku. Do uruchomienia tras międzynarodowych z Babimostu lotnisko przygotowuje się od dawna. Ostatni przetarg w tej sprawie ogłoszono w marcu. Problemem przetargu był wymóg realizowania usługi od dnia podpisania umowy. Zainteresowani mogli składać oferty do 5 kwietnia. Nikt do przetargu jednak nie przystąpił. Dlatego Babimost po dziś dzień pozostaje portem jednego przewoźnika.
Babimost jest polskim portem lotniczym z najmniejszą liczbą obsługiwanych pasażerów rocznie. Inicjatywa urzędu wojewódzkiego i prezydenta miasta ma szansę stworzyć nowe możliwości rozwoju dla lotniska. Czas pokaże, czy tak będzie.