Zarząd Airbus wyznaczy nowego dyrektora generalnego pod koniec roku. Dotychczasowy szef koncernu, Tom Enders, nie przedłuży kontraktu i wiosną 2019 roku przestanie pełnić funkcję prezesa koncernu. Ze stanowiska ustąpi także dyrektor operacyjny, Fabrice Brégier. Już jakiś czas temu spekulowano, że Brégier odejdzie z firmy, bo jego pozycja znacznie osłabła po podejrzeniach o korupcję w firmie.
Teraz w Airbusie zadzwonił „alarmowy dzwone”k, gdy niemiecka minister gospodarki Brigitte Zypries oświadczyła w tym miesiącu, że Berlin nie będzie się sprzeciwiał się francuskiemu kandydatowi jako następcy Endersa. Na giełdzie nazwisk wymieniany jest Alexandre de Juniac, dyrektor generalny IATA, choć on sam zaprzeczył tym doniesieniom. Francuska prasa wymenia też prezesa SSII Atos, Thierry Bretona i grupy Thales, Patrice Caine. Głównym kandydatem z samej grupy jest Guillaume Faury, który kierował działem śmigłowców i przeszedł do działu samolotów cywilnych.
Roszady w Airbusie były jednym z tematów dyskusji podczas
unijnego szczytu, który odbył się w grudniu 2017 roku. Prezydent Francji Emmanuel Macron uważnie śledzi zmiany w zarządzie producenta. Mocna wypowiedź Macrona nie oznacza jednak, że przedstawiciele państw wrócą do rady administracyjnej. W porozumieniu z 2013 r. Francja i Niemcy zgodziły się ograniczyć swoją rolę w Airbusie, którą wynegocjowano za czasów prezydenta Francois Hollande'a.
Europejska grupa przeżywa jeden z poważniejszych kryzysów w ostatnich 10 latach. W lutym z Airbusa odszedł szef strategii, Marwan Lahouda, na początku grudnia odpowiadający za sprzedaż John Leah oraz szef technologii, Paul Eremenko. Enders w liście do pracowników zwrócił się z prośbą, by pozwolili radzie administracyjnej znaleźć jego następcę bez zwracania uwagi na spekulacje o tej osobie. Dodał też, że dla rady administracyjnej narodowość kandydata nie będzie grała roli.