Linie lotnicze Air New Zealand wznowią długodystansowe rejsy międzykontynentalne do Stanów Zjednoczonych dopiero w połowie przyszłego roku. Wcześniej podobną decyzję podjęły także Qantas.
Przewoźnik z Nowej Zelandii skupi się w najbliższych miesiącach na międzynarodowych lotach krótkiego dystansu do Australii i do niektórych wysp Pacyfiku, ale przede wszystkim skoncentruje się na usługach krajowych.
Popyt na trasy między Wyspami Południową i Północną wrócił nawet szybciej niż się spodziewano, osiągając w sierpniu 70 proc. poziomu sprzed wybuchu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się
rejsy z między Auckland i Christchurch. Ich liczba wzrosła w lipcu do 23 w tygodniu. Airbusy A320 i A321 okazały się niewystarczające, więc postanowiono skierować do obsługi tej trasy Boeinga 787-9. Dreamlinery zwiększyły możliwości oferowania, bowiem bowiem na pokładzie maszyny producenta z Chicago mogło znaleźć się ponad 100 pasażerów więcej niż w samolotach z Europy.
Oprócz dodatkowych lotów i miejsc dla podróżnych między Auckland i Christchurch zyskały także trasy z Auckland-Wellington i Wellington-Christchurch. W tych przypadkach postanowiono zastąpić A320 nieco większymi A321. Wzrost zainteresowania odnotowano również na trasie Auckland–Queenstown.
Air New Zealand dysponowały przed wybuchem pandemii flotą 116 samolotów i obsługiwały w sumie 52 destynacje, w tym międzykontynentalne do Europy, Azji oraz Ameryki Północnej. Firma zatrudniała ponad dziesięć tysięcy pracowników.