Air Mauritius ogłosił wznowienie lotów międzynarodowych od 1 września. Wszystko zależy teraz od zniesienia obowiązującej wciąż blokady rządu kraju z archipelagu Maskarenów na Oceanie Indyjskim.
Przewoźnik całkowicie stracił w marcu bazę przychodów i
podzielił los Virgin Australia, która również dobrowolnie została objęta administracją przed podmiot zewnętrzny na skutek kryzysu związanego z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2. Linia lotnicza będzie nadal wykonywać loty repatriacyjne i utrzyma regularne rejsy towarowe z ładunkami pilnej potrzeby.
Air Mauritius ma miesięczne koszty stałe w wysokości ponad 20 mln dolarów. Liczba ta obejmuje wynagrodzenie około 3000 pracowników oraz koszty leasingu samolotów Airbus A350-900 i A330-900neo, które są uziemione od 15 maja, kiedy wprowadzono restrykcje.
Wznowienie usług, które napędzają miejscową gospodarkę w sektorze turystycznym, wyznaczono dopiero na 1 września. To uniemożliwi jeszcze przyloty wielu potencjalnych klientów z Europy, gdzie blokady są systematycznie łagodzone. Podróże i turystyka przyczyniły się przed dwoma lat do blisko 25 proc. PKB kraju położonego na Oceanie Indyjskim.
Air Mauritius powstała w 1967 roku jako spółka joint venture między Air France, BOAC (poprzednik British Airways) i rządem kraju z archipelagu Maskarenów. Linie zaczęły świadczyć usługi dopiero pół dekady później w 1972 roku. Dwanaście miesięcy później przewoźnik uruchomiły usługi do Londynu przez Nairobi.
Obecna flota linii lotniczej składa się z trzynastu samolotów. Trzy z nich to ATR-y, po dwa Airbusy A319, A340 i A350s oraz cztery A330, z których dwa to stosunkowo nowe A330ne, niespełna roczne. Średni wiek maszyn to 11 lat i trzy miesiące. Dwa Airbusy A350 wynajęła
South African Airways.