Air France. Biznes w B777-300 na trasie z Sao Paulo (zdjęcia)

Podobnie jak w przypadku podróży z Amsterdamu do Sao Paulo w trasę powrotną z Brazylii przez Paryż do Warszawy udaliśmy się na pokładzie boeinga 777-300ER. Na tym podobieństwa jednak się skoczyły – konfiguracja siedzeń w samolocie Air France oraz same fotele są zupełnie inne – w klasie biznes przekłada się to na zdecydowanie więcej miejsca dla pasażera, ale po kolei...

W całym samolocie zmieścić może się 269 pasażerów. Znajdziemy w nim cztery miejsca w najwyższej klasie „La Premier” – korzystający z niej pasażerowie mogą całkowicie odseparować się od innych podróżnych. W klasie biznes znalazło się 58 foteli w układzie 1-2-1. Pierwsze cztery rzędy znajdują się między „La Premier” a częścią użytkową z toaletami i kuchnią. Dalej znajduje się następne 11 rzędów, w którym dwa zasługują na uwagę: w rzędzie nr 9 znajdują się tylko dwa fotele, zaś w tym oznaczonym numerem 15 miejsce przy oknie są tegoż okna pozbawione.

Warto zwrócić uwagę na to, że Air France, które posiada ponad 40 samolotów B777-300 stosuje też konfigurację pozwalającą na pokładzie zmieścić 472 pasażerów w większości w klasie ekonomicznej.

Biznesem z Brazylii

Fotele ustawione są skośnie w kierunku okna lub wnętrza samolotu. Są zdecydowanie bardziej przestronne i dają więcej miejsca pasażerowi niż te w opisywanej przez nas w zeszłym tygodniu klasie biznes w KLM. Po wejściu do samolotu znajdziemy na nich zapakowane poduszkę, koc oraz wieszak na ubranie - amenity kit załoga przynosi już po starcie.

Gniazdko elektryczne i port USB zostały zlokalizowane w dolnej wewnętrznej części fotela - znajduje się tam również niewielka półka oraz miejsce na butelkę z wodą – część pasażerów miała problem z jej zlokalizowaniem. Jeszcze niżej, już przy samej podłodze znajdziemy kieszeń z instrukcją bezpieczeństwa – ją jest jeszcze trudniej znaleźć.

Wyżej znajduje się blat, a za nim szafka, w której umieszczono słuchawki od razu podłączone do gniazdka. Nie zajmują one zbyt wiele miejsce więc do szafki spokojnie zmieścimy telefon, portfel, amenity kit czy inne niezbędne drobiazgi. To bardzo wygodne rozwiązanie – wnętrze szafki jest podświetlane (podobnie jak półka niżej) i można z nich korzystać nie przeszkadzając innym pasażerom w czasie gdy światło jest wyłączone.

Fotel po pełnym rozłożeniu daje sporo miejsce i osoba do 185 cm wzrostu może się na nim wygodnie położyć. Początkowo wydawał się on dość twardy, ale udało się nam przespać pełne pięć godzin więc nie będziemy narzekać.

Usuwamy przepierzenie

System rozrywki pokładowej nie różnił się od tego w KLM. Sam pilot był dokładnie taki sam. Ekran nie jest jednak zbyt duży – na plus jest to, że można go nieco obrócić i ustawić prostopadle do fotela.

Pomiędzy środkowymi fotelami zamontowane jest niewielkie przepierzenie (to piękne polskie słowo, które należy promować) – jeśli podróżujemy ze znajomymi lub mamy wybitny talent do szybkiego zdobywania przyjaciół, możemy prosić o jego usunięcie. Wtedy pomiędzy fotelami zostaje wolna przestrzeń i można swobodnie porozmawiać czy zjeść razem posiłek. To zdecydowanie na plus.

Fot. Łukasz Malinowski.


Zdecydowanie na minus były jednak same posiłki. Jedną z przystawek były marynowane krewetki, i to było zdecydowanie najlepsze danie. Zarówno wołowina jak i gnocchi pozostawiały sporo do życzenia. Złego wrażenia nie poprawił ani deser, ani wybór serów. Podany na śniadanie omlet był w porządku i nic ponad to. Na tym polu zdecydowanie wygrał KLM.

Fot. Łukasz Malinowski.


U holenderskiego flagowca dostępne było wi-fi, a na pokładzie francuskiego samolotu nie. Miało by to zdecydowanie większe znaczenie, gdyby to w KLM działało dobrze, a niestety było dość zawodne.

Wydaje się też, że w samolocie Air France było zdecydowanie głośniej niż podczas lotu KLM. Nie robiliśmy oczywiście żadnych pomiarów, ale na ten element uwagę zwróciło kilka osób.

Podsumowanie

Układ foteli w samolocie Air France oznacza, że pasażer ma zdecydowanie więcej miejsca, a liczne półki i schowki bardzo ułatwiają podróż i ma ogromne znaczenie dla wygody zwłaszcza w czasie snu. Niestety francuskiemu przewoźnikowi brakuje jakiegoś wyróżnika.

KLM niemal perfekcyjnie promuje Holandię – zaczynając od solniczek i pieprzniczek, przez zastawę i sztućce po prezenty dla każdego z pasażerów. Biznes w Air France jest poprawny, wygodny, ale nijaki.

Słabszą stroną francuskiego przewoźnika może być też obsługa – ta na locie z Sao Paulo nie był tak uprzejma jak w KLM. To oczywiście może być kwestia pojedynczej osoby czy indywidualnych preferencji, ale niemal całkowity brak obsługi i wyjątkowo słaby serwis na odcinku z Paryża do Warszawy sprawia, że warto o tym wspomnieć. Szkoda – to zostawia słabe wrażenie, pomimo w zasadzie bezproblemowej podróży.