Grupa IAG (właściciel m.in. British Airways i Aer Lingusa) jest na tyle zniecierpliwiona opóźnieniami w dostawie sumperjumbo, że postanowiła zawiesić rozmowy ws. kupna dodatkowych Airbusów A380 – czytamy w The Bloomberg.
British Airways już w zeszłym roku było zainteresowane kupnem sześciu używanych A380. Zainteresowanie brytyjskiej linii tym typem samolotu wynikało bowiem z chęci zmaksymalizowania ruchu podczas największego szczytu na londyńskim lotnisku Heathrow. Głównym celem przewoźnika miały być trasy na północnym Atlantyku.
Po tym, jak stanowisko szefa sprzedaży w IAG objął Eric Schulz, linia zapowiedziała, że będzie bardziej agresywna w sprawie programu A380. Niepokoi ją przede wszystkim powolne tempo montażu, dlatego nie wyklucza negocjacji z Boeingiem. — Prowadzimy dialog z Airbusem i Boeingiem o samolotach szerokokadłubowych. Uważamy, że w Boeingu są szczególnie konstruktywni w dialogu, jaki mieliśmy ostatnio — powiedział Willie Walsh, prezes IAG, czym dał wyraźny sygnał Airbusowi, iż ma plan B na swoją flotę bez dodatkowych sumperjumbo. Obecnie British Airways dysponują 12 tego typu samolotami.
Miejsca na największą maszynę pasażerską nie widzi w swojej flocie także inny
brytyjski przewoźnik, Virgin Atlantic Airways. Linia anulowała zamówienie na sześć samolotów, choć rozmowy na ten temat rozpoczęły już ponad dekadę temu.
Dzięki
transakcji z Emirates program A380 został zabezpieczony na kolejne dziesięć lat. Dubajski przewoźnik na początku 2018 roku podpisał wartą 16 mld dolarów umowę na 36 samolotów Airbus A380, która obejmuje wiążące zamówienie na 20 maszyn i opcję zakupu 16 kolejnych. Transakcja ta do samego końca stała pod wielkim znakiem zapytania – jeszcze pod koniec ubiegłego roku producent zapowiedział, że jeśli negocjacje z dubajskim przewoźnikiem nie dojdą do skutku, będzie zmuszony wycofać się z umowy. Jeśli Airbus nie przyspieszy z dostawami, prawdopodobnie za 10 lat znów pojawią się spore obawy co do rentowności programu.