Szwecja planuje zrewidować opłaty za start i lądowanie samolotów, tak aby odpowiadały ilości emisji gazów cieplarnianych z różnych typów maszyn i paliwa – poinformował w poniedziałek rząd tego kraju.Według planu, niższymi opłatami za wykonywanie operacji lotniczych byłyby obarczone linie posiadające nowsze, bardziej wydajne samoloty lub maszyny wykorzystujące biopaliwa. Postanowienie obejmowałoby zarówno loty pasażerskie, jak i towarowe, wykonujące operacje na lotnisku Arlanda w Sztokholmie i Landvetter w Göteborgu – podaje Agencja Reutera. Rząd szwedzki zakomunikował przy tym, że będzie to pierwsze tego typu posunięcie na świecie.
– Branża lotnicza musi pokazać, że traktuje kwestię klimatu poważnie. To czas, aby politycy zrobili co w ich mocy poprzez wywarcie presji na przewoźnikach lotniczych – powiedział szwedzki minister środowiska Per Bolund.
Sposób funkcjonowania systemu rząd Szwecji pozostawi do uregulowania lotniskom i liniom lotniczym. Zapowiedział jednocześnie, że jest gotowy interweniować, gdyby ustalenia się nie powiodły. Podróże lotnicze Szwedów były odpowiedzialne za około 10 mln ton ekwiwalentu CO2 w 2017 r. – około 1,1 tony na osobę, jak wykazały badania z Chalmers University of Technology.
Także ze Szwecji pochodzi słynny „flygskam”, czyli wstyd przed lataniem. Pojęcie to odnosi się do rezygnacji z latania samolotami na rzecz transportu kolejowego. Branża lotnicza jest bowiem sporym emitentem CO2 do atmosfery, co Szwedzi starają się zniwelować.