Ryanair publicznie wezwał Węgry do zniesienia nowego podatku lotniczego, który ma wejść w życie od 1 lipca. Podatek od „dodatkowych zysków”, który został nałożony na samoloty wylatujące z Węgier, wynosi 10 lub 25 euro. Tanie linie zapowiedziały, że będą zmuszone przenieść część swojej podaży do innych krajów, gdzie można bez problemu wzrastać. Pasażerowie do 16 czerwca mają czas na decyzję czy anulują podróż, czy godzą się na zapłatę podatku. Dodatkowa opłata obejmie pasażerów lecących do Budapesztu z Krakowa, Poznania i Warszawy-Modlina.
Ryanair zwrócił się do węgierskiego rządu o zniesienie
nowej opłaty lotniczej w ramach wprowadzenia tzw. windfall tax, czyli podatku od ponadnormatywnych zysków, który zapewni wpływy budżetowe w wysokości ponad dwóch miliardów dolarów. Tani lotniczy gigant przekonuje, że linie lotnicze nie są porównywalne z bankami i firmami naftowymi, które ostatnio odnotowały ogromne zyski, a nowa opłata zaszkodzi całej gospodarce, a w szczególności branży lotniczej, która dopiero odbudowuje się po ciężkich dwóch latach przestoju.
Od lipca pasażerowie będą musieli zapłacić 10 lub 25 euro więcej za każdy bilet lotniczy. Doprowadziło to do tego, że Ryanair zakomunikował, że nie będzie miał innego wyjścia, jak przenieść zdolność przewozową na inne rynki, co pozwoli linii utrzymać znacznie bardziej konkurencyjne taryfy.
„Ten nieuzasadniony podatek nałożony na sektor lotniczy (który przynosił znaczne straty przez ostatnie dwa lata) będzie szkodliwy dla węgierskiej turystyki i gospodarki, która jest zależna od przewoźników lotniczych w zapewnianiu łączności, turystyki i miejsc pracy. Nierozważny podatek od „dodatkowych zysków”, który w niewytłumaczalny sposób porównuje przynoszący straty przemysł lotniczy z niezwykle dochodowymi firmami naftowymi i energetycznymi, natychmiast sprawił, że Węgry stały się niekonkurencyjne i mniej atrakcyjne dla linii lotniczych i turystów” – brzmi oświadczenie Ryanaira.
W czwartek pasażerowie, którzy kupili bilety na loty Ryanair z Budapesztu otrzymali wiadomość, z której okazuje się, że linie lotnicze naliczą każdemu pasażerowie kolejne 3900 forintów (10 euro) z mocą wsteczną, ponieważ, jak argumentuje Ryanair, jest to dodatkowy podatek od zysków wprowadzony niesłusznie przez węgierski rząd na każdego wylatującego pasażera. W przypadku destynacji, która znajduje się Europą irlandzkie operator doliczy 9750 forintów, co daje 25 euro.
Linie zaznaczają w swojej wiadomości, że jeśli dodatkowa opłata jest to nie do zaakceptowania przez pasażera, każdy posiadający ważny bilet może dokonać anulacji rezerwacji do 16 czerwca. W przeciwnym razie kwota zostanie automatycznie potrącona z karty płatniczej użytej do rezerwacji. Po anulowaniu, pełna wcześniej wpłacona kwota zostanie zwrócona.
– Rząd Węgier uważa to niedopuszczalne i potępia fakt, że Ryanair przenosi na podróżnych płacenie dodatkowego podatku od zysków – pisze na Twitterze Zoltan Kovacs, rzecznik rządu Viktora Orbana. Minister węgierskiej gospodarki Márton Nagy złożył skargę do węgierskiego rzecznika praw konsumentów. – Węgierskie rodziny nie mogą płacić ceny wojny – dodaje Kovacs.
Oświadczenie w tej sprawie wydało także Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego Węgier. – Węgierski rząd nie akceptuje i kategorycznie potępia praktykę, w której Ryanair przesuwa koszty nałożonego przez linie lotnicze podatku na pasażerów. Jest to szczególnie niefortunna praktyka, ponieważ Ryanair zaczął to robić w stosunku do biletów sprzedanych dużo wcześniej – napisało ministerstwo.