Ryanair kasuje loty na Azory

Ryanair rozpoczął operacje na Azorach w kwietniu 2015 roku – wtedy niskokosztowy przewoźnik otworzył bazę na lotnisku w Ponta Delgada (zbazowano jednego boeinga 737), czego efektem było uruchomienie bezpośrednich połączeń do m.in. Londynu, Lizbony i Porto. Na decyzję o założeniu azorskiej bazy wpłynęła głównie liberalizacja lokalnego rynku lotniczego. Podaż spotkała się z popytem, więc irlandzkie linie lotnicze zwiększyły oferowanie – zaoferowano także rejsy do Brukseli oraz loty PSO (za dopłaty od lokalnych władz) na inne wyspy archipelagu – São Miguel i Terceirę.

Po ponad dekadzie obecność Ryanaira na Azorach dobiegnie jednak końca. „Tani” operator zrezygnuje z obsługi Ponta Delgady, a powodem redukcyjnej decyzji jest – jak wskazują Irlandczycy – są rosnące opłaty lotniskowe (narzucane przez francuskiego operatora azorskich portów lotniczych), wzrost opłat kontroli ruchu lotniczego (od 2019 roku o 120 proc.), wprowadzenie wylotowego podatku lotniczego w wysokości dwóch euro oraz unijne podatki środowiskowe (ETS). Sęk w tym, że wzrost kosztów Ryanair i tak pokrywał z przychodów z droższych taryf biletowych. Działalności charytatywnej tam zdecydowanie nie było.

Połączenia lotnicze Ryanaira między Ponta Delgadą a Lizboną i Porto będą kontynuowane do 28 marca 2026 roku. Kilkanaście tygodni temu Irlandczycy zdecydowali o zawieszeniu lotów do stolic Belgii i Wielkiej Brytanii. Likwidacja tras wpłynie na relokację mocy przerobowych (400 tys. foteli rocznie) na „inne, perspektywiczne rynki”, czyli do państw, które obniżają daniny i koszty działalności lotniczej. Działanie Ryanaira nie jest zaskoczeniem – niskokosztowy przewoźnik rodem z Irlandii znany jest z prowadzenia polityki „silniejszego”, czyli działań noszących znamiona szantażu. Lotniska, jeśli chcą utrzymać Ryanaira, muszą spełnić jego nierynkowe oczekiwania (żądania). W innym przypadku lotnisko czeka redukcja oferowania. Tak było w przypadku m.in. Modlina czy Aten.