Gubernator Cavite Jonvic Remulla jest przekonany, że projekt międzynarodowego lotniska Sangley Point będzie kontynuowany. Wartość inwestycji na Filipinach szacuje się na 10 mld dolarów.
Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 i kryzys branży lotniczej postawiły wiele znaków zapytania przy ambitnym projekcie kraju z Azji Wschodniej. Niemniej inwestycja ma być ukończona, choć perspektywy zmieniły się dramatycznie w ostatnich kilku miesiącach.
– Nasz kraj musi już spoglądać w przyszłość po trudnym okresie pandemii, która powoli ustępuje. Powinniśmy być gotowi do startu – podkreślił Remulla cytowany przez "Inquirer".
Jednostka samorządu lokalnego powierzyła wykonanie pierwszej fazy projektu państwowej spółce inżynieryjno-budowalnej China Communications Construction Company oraz Lucio Tan's MacroAsia Corporation.
Port Sangley Point miał w swoim założeniu odciążyć zatłoczone przed wybuchem pandemii stołeczne lotnisko Ninoy Aquino w Manili. Lokalni przewoźnicy powietrzni, w tym
Philippine Airlines, szukają teraz bardziej rządowego wsparcia aniżeli angażem w kosztowne projekty infrastrukturalne. Dodatkowo nad wieloma pracownikami branży lotniczej na Filipinach wisi groźba zwolnień.
Według danych Asian Infrastructure Investment Bank (AIIB) lotnisko Sangley Point i wyceniany na 15 mld dolarów nowy międzynarodowy port lotniczy w prowincji Bulacan na północ od Manili są w grupie pięciu największych projektów obiektów lotniczych na świecie. Ich przyszłość zależy jednak teraz od procesu odnowy popytu na powietrzne rejsy pasażerskie, co ma nastąpić najwcześniej za trzy lata.
"Kryzys oznacza, że decydenci będą musieli ponownie przeanalizować uzasadnienie ekonomiczne każdego projektu, zwłaszcza takich planowanych megaprojektów, które mogą wpłynąć na stabilność finansową" – ostrzega raport AIIB zaprezentowany 15 kwietnia w Pekinie. Gubernator Remulla, mimo takich sygnałów, nie zamierza jednak rezygnować z ambitnych planów.