Prezes portu Ławica Mariusz Wiatrowski przyznał w rozmowie z serwisem "Codzienny Poznań", że spodziewa się w najbliższych miesiącach kolejnych komplikacji związanych z kryzysem wywołanym wirusem COVID-19 i potęgujących go odszkodowań z tytułu Obszaru Ograniczonego Użytkowania.
- Wszystko wyglądało znakomicie od 1 lipca, kiedy zaczęliśmy latać w relacjach międzynarodowych. Mieliśmy największą w historii liczę połączeń regularnych. To były w sumie 44 kierunki, do czego mocno przyczyniły się Polskie Linie Lotnicze LOT, które mówiąc w żargonie odpaliły jedenaście dodatkowych tras. Do tej pory latamy jeszcze do Dubrownika - ujawnił Wiatrowski.
- Do końca sierpnia zrealizowaliśmy zaledwie 40 proc. tego ruchu lotniczego, który był w analogicznym okresie przed rokiem. Oczywiście są elementy, którymi możemy się cieszyć, ale jest bardzo duża ostrożność i oczekiwanie na to co się wydarzy. Niepewność jest bardzo duża - podkreślił prezes portu Ławica.
Wiatrowski stara się również zwrócić uwagę na inne czynniki, które utrudniają bieżące
funkcjonowanie portu w stolicy Wielkopolski. - Nie mamy do czynienia tylko z efektem COVID-19, który wyciął nam 2/3 ruchu, który powracał powoli. Od lat borykamy się z innym problemem, który ostatnio został spotęgowany. To jest Obszar Ograniczonego Użytkowania (OOU), czyli strefy wokół lotniska, w której hałas wykracza poza własność. Do tej pory wypłaciliśmy 108 mln złotych odszkodowań z tego tytułu do sierpnia bieżącego roku. To jest potężna kwota, która ciągnie nas jak kamień w dół. Tylko w Poznaniu mamy taką sytuację, w której ten obszar powoduje z automatu odszkodowanie. On obejmuje głównie Przeźmierowo, gdzie dominuje intensywna zabudowa. To prawie 1300 nieruchomości, którym poznańskie sądy przyznały taką możliwość. Gdzie indziej nie ma takiej stygmatyzacji - żali się Wiatrowski.
- Nie zgadzamy się z takim podejściem. Nie zawsze działalność portu lotniczego wpływa na obniżenie wartości nieruchomości. Nie ma takiego podejścia chociażby w Warszawie. Tam jest sprawdzany każdy przypadek indywidualnie. Taka sytuacja powoduje, że mamy zwielokrotniony efekt braków przychodów. Musimy poszukiwać miarodajnych oszczędności. Nie jesteśmy w stanie utrzymać się, jeśli ruch będzie bardzo niski. Spodziewamy się dodatkowo drugiego lockdownu. Nie wiemy jeszcze, czy będzie taki twardy jak na początku roku, gdzie ruch był niemal wycięty, czy też będzie w takiej wersji "semi", polegający na tym, że utracimy połowę ruchu. Na taką ewentualność też się chcemy przygotować. Mamy zaplanowane 20 proc. redukcji zatrudnienia do końca bieżącego roku, ale to może okazać się niewystarczające, dlatego rozmawiamy ze związkami zawodowymi na temat alternatywy, pozwalającej przetrwać. Kolejne 20 proc. musimy mieć na stole. Takie porozumienie jest niezbędne, żeby nas wysokie koszty nie zatopiły - podsumował prezes
wielkopolskiego portu Ławica.