Milczarski: Lotnisko w Radomiu musi zostać otwarte wraz z koleją i drogami

Trudno się z prezesem nie zgodzić. Pisaliśmy szeroko o administracyjnym podziale ruchu (APR), który ma zapewnić lotnisku w Sadkowie przekazanie części ruchu z Lotniska Chopina. Żeby to było możliwe, radomski port musi być bardzo dobrze skomunikowany z Okęciem, aby zapewnić podróżnym możliwość szybkiego transferu.

Efektywnego połączenia nie będzie?

Nawet jeżeli, zgodnie z zapowiedziami, linia kolejowa nr 8 zostanie zmodernizowana do połowy 2021 r., a droga szybkiego ruchu S7 pomiędzy stolicą a drugim najludniejszym miastem województwa mazowieckiego zostanie ukończona w 2022 r., to nie będziemy mogli powiedzieć o efektywnym połączeniu pomiędzy Okęciem a lotniskiem w Radomiu.

Dlaczego? Polskie Linie Kolejowe prowadzą już prace przygotowawcze do dodania dwóch torów. Prace mają trwać od 2021 do 2027 roku. Takie działania oznaczają mniejsze lub większe utrudnienia w ruchu pociągów kursujących między Warszawą a Radomiem. A to w zasadzie wyklucza sprawne dostanie się z jednego lotniska na drugie, co będzie warunkiem udzielenia zgody przez Komisję Europejską na podział ruchu.

Nie ma co liczyć, że sama S7 „załatwi sprawę”, bo APR wymaga udziału w ruchu kolei, a widząc co się dzieje w Brukseli w związku z ekologią, oczywiste jest, że nacisk na promowanie ruchu po drogach żelaznych będzie coraz silniejszy.

O co chodzi z „koncepcją CPK”?

– Nie jest tak, że czekamy wyłącznie na otwarcie lotniska w Radomiu, czy na inwestycje w Warszawie, ale oczywiście trzymamy kciuki za rozbudowę jednego i drugiego lotniska – zaznaczał prezes LOT. Przypominał przy tym, że lotnisko w Radomiu wpisuje się w strategiczną koncepcję CPK jako uzupełniającego lotniska niskokosztowego, które wzniesione jest w pobliżu dużych skupisk ludzkich, a to na południu Mazowsza mieszka więcej osób niż w jego północnej części.

Zacznijmy o mitycznej wręcz „koncepcji CPK”. Wedle zwolenników budowy portu w Sadkowie, Okęcie, a potem Centralny Port będą potrzebować lotniska, na które zostanie przetransferowany ruch czarterowy i niskokosztowy. W wypadku zapychającego się Lotniska Chopina, to stwierdzenie nie budzi zastrzeżeń. Inaczej to wygląda w wypadku CPK.

Absolutnie nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy linie wakacyjne i LCC będą latać z Baranowa, czy nie. Mądrzejsi będziemy, gdy powstanie plan generalny dla lotniska, który określi model biznesowy całego przedsięwzięcia. A spółka celowa jest dopiero na etapie przygotowywania się do ogłoszenia konkursu na wykonawcę tego planu.

Mówiąc krótko – nie można mówić, że z lotniska z Radomia będą latać przewoźnicy niskokosztowi skierowani tam z CPK, bo nikt nie wie, czy oni po prostu nie będą operować na samym porcie Solidarności. A biorąc pod uwagę, że z powodów wizerunkowych władzom lotniska i państwa będzie zależeć na jak najszybszym wykazaniu, że ludzie ze świeżo otwartej inwestycji korzystają, trudno sobie wyobrazić, żeby łatwo rezygnowano z LCC tylko po to, by w Radomiu pojawiły się samoloty.  

Więcej, ale biedniej

Kolejną kwestią poruszoną przez prezesa Milczarskiego jest to, kto będzie korzystać z portu w Sadkowie. Wedle niego przewagą tego lotniska nad Modlinem jest fakt, że na południu województwa mazowieckiego mieszka więcej ludzi niż na północy.

To prawda, ale to o niczym nie świadczy. Północ Mazowsza jest bowiem znacznie bogatsza niż południe. A bilety lotnicze kupuje się nie za liczbę zamieszkałych w najbliższym sąsiedztwie, tylko za pieniądze. A tych mieszkańcy rejonu płockiego mają wyraźnie więcej niż obywatele Ziemi Radomskiej. Nasze władze chyba nie planują przenieść petrochemii? Bez tego różnic szybko się nie wyrówna.