LOT odmówił lotu tenisistce. Rosja pozwie Polskę (aktualizacja)

Urodzona w Soczi rosyjska tenisistka w opublikowanym w poniedziałek rankingu WTA zajmuje dość odległe, bo 250. miejsce. Diaczenko grywając z tenisowych zawodach pod egidą międzynarodowej federacji do tej pory zarobiła 1,7 mln dolarów. Najwyżej w rankingu była w 2014 r., kiedy zajmowała przez krótki okres była 71. rakietą świata.

32-letnia zawodniczka próbowała polecieć na Korsykę, aby zagrać w turnieju Calvi Ladies Open, lecz na przeszkodzie stanęły Polski Linie Lotnicze LOT. Rosjanka miała przez warszawskie Lotnisko Chopina dolecieć do położonej na Lazurowym Wybrzeżu Nicei, z której miała udać się na francuską wyspę. Ale kiedy Diaczenko dotarła do stanowiska odpraw LOT-u w kairskim porcie lotniczym, pracownik agenta handlingowego, który obsługuje LOT w Egipcie, zakomunikował, że Rosjanka nigdzie nie poleci, gdyż nie może zostać wpuszczona na pokład samolotu lecącego do Polski.

Cała historią Diaczenko podzieliła się na swoim profilu na Instagramie. „Czy to naprawdę pomaga poprawić sytuację na świecie? Dzisiaj odmówiono mi rejsu Polskimi Liniami Lotniczymi na trasie Kair – Warszawa – Nicea, ponieważ mam rosyjski paszport" – napisała rosyjska tenisistka. „Miałam wszystkie dokumenty od WTA, ITF, ale zasady współczesnego tenisa nijak się mają do rzeczywistości. Ponadto, miałam list polecający od mojego ojca, który urodził się na Ukrainie i pracuje dla Organizacji Narodów Zjednoczonych. W rezultacie utknąłem na 18 godzin na lotnisku w Kairze, śpiąc na ławkach, bez jedzenia i możliwości
opuszczenia lotniska!" – wskazała Diaczenko.

Tenisistka w swoim wpisie wskazała, że zasady linii lotniczej powodują, że mimo wydania tysięcy euro na bilety lotnicze, będzie zmuszona zrezygnować z udziału w turnieju i powrócić do Rosji. Polskie Linie Lotnicze LOT potwierdziły, że odmówiły wpuszczenia Diaczenki na pokład samolotu w Kairze, twierdząc, że muszą przestrzegać zasad opracowanych przez polskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które ograniczyło przepływ obywateli Rosji spoza strefy Schengen.

„PLL LOT nie mogły zaakceptować na swoim rejsie obywatelki Federacji Rosyjskiej, działając zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 13 marca 2020 r. w sprawie czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych (Dz.U. 2020 poz. 435 z późniejszymi zmianami)” brzmi oficjalne oświadczenie Polskich Linii Lotniczych LOT.

„W zapisach rozporządzenia zostały wprowadzone ograniczenia na określonych przejściach granicznych, w tym lotniskowych, w stosunku do obywateli Federacji Rosyjskiej podróżujących spoza strefy Schengen” – zaznaczył polski przewoźnik. Europa zakazała po agresji na Ukrainę wszystkich bezpośrednich lotów między Rosją a krajami UE, co oznacza, że rosyjscy gracze, tacy jak Diaczenko, muszą najpierw podróżować do neutralnego kraju trzeciego, zanim spróbują wjechać do Europy.

Co ciekawe, przelotu rosyjskiej tenisistce odmówiła również niemiecka Lufthansa, która wskazała, że Rosjanka musi wlecieć na teren strefy Schengen przez kraj, który wydał jej unijną wizę. W tym przypadku jest to Hiszpania. mówi, że również próbowała zarezerwować bilet w Lufthansie, ale niemiecki przewoźnik również odmówił jej przelotu na Korsykę. Lufthansa nie odpowiedziała na prośbę o komentarz. W innym poście Diaczenko napisała, że rosyjscy sportowcy nie powinni być wciągani w reakcję Zachodu na rosyjską inwazję na Ukrainę. Wiele turniejów, w tym Wimbledon, pozwala teraz rosyjskim graczom rywalizować jako „neutralni” gracze.

– Uważam, że konieczne jest pozwanie do sądu za dyskryminację ze względu na narodowość. W odniesieniu do linii lotniczej należy podjąć radykalne środki. Musimy domagać się odszkodowania. Nie można tego zignorować. Ponadto nasi koledzy z ministerstwa sportu i MSZ powinni uwzględnić wszelkie możliwe środki ochrony naszych obywateli. Niezależnie od tego, kto to jest: sportowiec, agronom, lekarz. W żadnym kraju na świecie nikt nie ma prawa podejmować nielegalnych działań przeciwko obywatelom innego kraju – odgraża się Dmitrij Swiszczew, szef komisji kultury fizycznej rosyjskiej dumy w rozmowie z serwisem sport-express.ru.