Londyn-Heathrow: 2 mld funtów rocznej straty i spadek liczby pasażerów o 72,7 proc.

Spośród 22,1 mln pasażerów ponad połowa przewinęła się przez najważniejszy port stolicy Anglii tylko w styczniu i lutym ubiegłego roku. Największe straty dotyczyły połączeń do Ameryki Północnej. Liczba obsłużonych pasażerów na trasach do Stanów Zjednoczonych i Kanady spadła bowiem aż o 79,5 proc.

Niszczycielski wpływ kryzysu wywołanego wirusem COVID-19 sprawił, że przychody były mniejsze o 62 proc. Osiągnęły poziom 1,2 mld funtów, a zysk operacyjny EBITDA spadł do 270 mln funtów. Wolumen transportowanych ładunków był natomiast niższy o 28 proc. w odniesieniu do poprzednich dwunastu miesięcy.

Wdrożone najwyższe standardy bezpieczeństwa i punkty do testów nie powstrzymały rządowych decydentów przed zamknięciem granic, co niemal zdusiło ruch pasażerski na stołecznym Heathrow, które nie otrzymało dotychczas żadnego wsparcia ze strony państwa, ale zmniejszyło koszty operacyjne o prawie 400 mln funtów i wydatki kapitałowe o 700 mln funtów.

Największe lotnisko Wielkiej Brytanii zakończyło miniony rok z gotówką na poziomie 3,9 mld funtów. To wystarczy do przetrwania do 2023 roku. Ożywienie jest uzależnione od ponownego uruchomienia długodystansowych lotów, zwłaszcza na taki kluczowy rynek jak Stany Zjednoczone.

– Patrzymy z nadzieją na 2021 rok. Wielka Brytania jest bliska wznowienia międzynarodowych podróży i handlu na dużą skalę. To pozwoli nam uchronić tysiące miejsc pracy oraz ożywić krajową gospodarkę – podkreślił John Holland-Kaye, prezes portu Londyn-Heathrow.

– Nadal koncentrujemy się na dekarbonizacji lotnictwa. Pracujemy nad globalnym porozumieniem w sprawie zerowej emisji do 2050 roku. Miniony rok był jednym z najtrudniejszych w ostatnich lat, ale pomimo dwóch miliardów funtów strat i spadku liczby pasażerów do poziomu, którego nie widzieliśmy od lat 70. ubiegłego wieku, to jestem niezwykle dumny ze sposobu w jaki nasi koledzy zapewniali pasażerom bezpieczeństwo na lotnisku – podsumował Holland-Kaye.