Liczba opóźnień lotniczych rośnie, konsekwencje ponoszą pasażerowie

Przerzucając koszty na klientów, przewoźnicy radzą sobie z konsekwencjami strajków czy też niedoborów kadrowych wśród francuskich kontrolerów lotniczych.

Opóźnienia lotów w Europie wzrosły ponad dwukrotnie w pierwszej połowie 2018 r. w porównaniu z rokiem ubiegłym – poinformowało w środę Międzynarodowe Stowarzyszenie Transportu Lotniczego (IATA). Brak galijskich kontrolerów ruchu lotniczego prawdopodobnie zaostrzył problemy, tworząc wąskie gardła poza francuską przestrzenią powietrzną. EasyJet, którego port w Marsylii w południowej Francji został dotknięty przez strajki, w trzecim kwartale musiał anulować 2600 lotów. Koszty zakłóceń, w tym opóźnienia z powodu złej pogody, kosztowały firmę 25 milionów funtów. Rywale mieli podobne problemy. Ryanair odwołał w maju 1000 lotów, podczas gdy Air France notował regularne opóźnienia. EasyJet planuje teraz złożyć skargę do Komisji Europejskiej w sprawie strajków.

Wpływ akcji protestacyjnych jest jednak trudny do dostrzeżenia zarówno w prognozach, które na ten rok wypadają optymistycznie, jak i w wynikach trzeciego kwartału, które wykazały, że przychody wzrosły do ​​1,6 miliarda funtów, czyli o 14 procent więcej niż rok wcześniej. Jednym z powodów jest to, że tanie linie lotnicze zarabiają na tak zwanych usługach dodatkowych, takich jak opłaty za bagaż rejestrowany i nadbagaż. Przychody z tych źródeł wzrosły w trzecim kwartale o 16 procent, do 315 milionów funtów, ponad dwukrotnie szybciej niż przychody z biletów. Dyrektor generalny easyJet Johan Lundgren kupuje nowe samoloty w celu zwiększenia zdolności produkcyjnych o prawie 5 procent w tym roku.

Osiągnięcie tego celu powinno być stosunkowo łatwe. Pomimo opóźnień i odwołań, turyści i podróżujący w interesach wciąż latają. Zapotrzebowanie na loty wzrosło w maju o ponad 6 procent w porównaniu z rokiem poprzednim i o ponad 3,4 procent w kwietniu – wynika z danych zaprezentowanych przez IATA.