Linie lotnicze z Chin mogły tracić w lutym 300 do 500 mln juanów (72 mln dolarów) dziennie, informuje chińska prorządowa gazeta Global Times, dodając, że chińska branża lotnicza może już powoli wychodzić z kryzysu.
Każdy z przewoźników należących do “Chińskej wielkiej trójki”, czyli linii lotniczych Air China, China Southern Airlines oraz China Eastern Airlines, mógł zakończyć luty ze stratą pomiędzy 7,5 i 9,5 mld juanów. Luty był najtrudniejszym miesiącem dla branży lotniczej w Chinach, informuje Global Times, dodając, iż obecnie trend zmierza w pozytywnym kierunku, gdyż coraz więcej linii lotniczych wznawia loty. Mimo to, powrót do normalnego poziomu sprzed epidemii może potrwać tygodnie.
Silne uderzenie w dochodowość Zysk linii lotniczych z Chin w lutym tego roku był o 37 mld juanów niższy niż w lutym 2019 r., a strata netto, którą odnotowywała branża lotnicza w drugim miesiącu roku wynosiła od 300 do 500 mln juanów dziennie, informuje chińska firma AirSavvi, dostawca danych dla branży lotniczej. Szacunek oparty jest na poziomie przychodu osiąganego za pasażerokilometr w 2018 r., pomniejszonym o koszty stałe i zmienne, wyjaśnia AirSavvi.
Dane dostarczone przez firmę wskazują, że momentem załamania się popytu, prowadzącym do odwrócenia trendu przychodów, był 17 stycznia 2020 r., tydzień przed rozpoczęciem Chińskiego Nowego Roku, po czym w lutym, kiedy to Chiny podjęły zakrojoną na szeroką skalę kwarantannę, nastąpił okres silnych spadków.
Od początku tego miesiąca, obserwowana jest niewielka poprawa sytuacji. – Presja wynika głównie z powodu niskiego współczynnika wypełnienia, gdyż pieniądze, które zarabiają linie lotnicze, nie są w stanie pokryć ich wydatków – tłumaczy Cong Wei, analityk AirSavvi w rozmowie z Global Times. Dane pokazują, że przed wybuchem epidemii, średni współczynnik wypełnienia (LF) na trasach krajowych wynosił 80 proc., po czym spadł do poziomu poniżej 60 proc., a nawet do poziomu 40 proc. w momencie trwania epidemii, co pociągnęło za sobą poważny spadek zysków linii lotniczych.
Ministerstwo Transportu ChRL opublikowało dane, z których wynika, iż podczas trwającego 40 dni okresu obchodów święta Chińskiego Nowego Roku linie lotnicze przewiozły prawie 39,4 mln pasażerów, o 47,5 proc. mniej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.
Cierpią pracownicyTrudna sytuacja, z którą zmagają się linie lotnicze, dotyka także ich pracowników. Kapitan o nazwisku You, w rozmowie z GT powiedział, że jego pensja z lutego stanowiła jedynie jedną szóstą tego, co zarabiał w miesiącach przed wybuchem epidemii. Wynagrodzenie w dużej mierze zależne jest od wysokości nalotu, który w związku ze znaczącym ograniczeniem liczby operacji, był niewielki, co przełożyło się na niskie zarobki.
W jeszcze gorszej sytuacji znalazło się wielu z zagranicznych pilotów pracujących dla linii lotniczych z Chin. Wiele linii lotniczych z Państwa Środka zdecydowało się wysłać
zagraniczny personel kokpitowy na bezterminowe, bezpłatne urlopy. Według informacji, do których dotarł Rynek Lotniczy, sytuację pilotów z Europy, zatrudnionych przez chińskich pracodawców, dodatkowo komplikuje fakt, że w obliczu pojawienia się wirusa w Europie, rekrutację wstrzymało większość linii lotniczych na kontynencie, co znacznie ograniczyło szansę pilotów z chińskimi kontraktami na szybką zmianę miejsca pracy.
Problem ogólnoświatowyNa razie branża lotnicza Chin pozostaje cieniem rynku, który według wszelkich przewidywań, jeszcze w tej dekadzie ma stać się największym rynkiem lotniczym świata. Jak odnotowuje GT, niedawno w chińskim internecie pojawiło się zdjęcie ze zebrania linii lotniczych China Southern, którego motywem przewodnim było “radzenie sobie z ekstremalnie trudną sytuacją w działalności”. Do niedawna, publikowanie takich obrazów byłoby w Chinach nie do pomyślenia.
– Jeżeli epidemia koronawirusa nie zakończy się do kwietnia, bardzo wątpliwe, że branża lotnicza będzie mogła utrzymać się na 11-letniej ścieżce rentowności, trwającej od kryzysu finansowego w 2008 r. – mówi Lin Zhijie, niezależny analityk rynku w rozmowie z GT.
Od kilku tygodni, epidemia koronawirusa zapalenia płuc z Wuhan to nie tylko problem branży lotniczej z Chin, ale także branży lotniczej na całym świecie, gdyż wirus obecny jest już w ponad 80 krajach na wszystkich kontynentach za wyjątkiem Antarktyki.
Niedawno Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) zaktualizowało swoją analizę
wpływu finansowego koronawirusa (COVID-19) na globalną branżę transportu lotniczego. Zdaniem organizacji lotnictwu grozi strata przychodów w wysokości od 63 do 113 mld dolarów. To tylko wstępne szacunki, bowiem nie są znane wpływy dotyczące operacji cargo.
W ostanim tygodniu lutego, z powodu koronawirusa wywołującego chorobę COVID-19, liczba biletów zarezerwowanych do Europy z całego świata
spadła o 79 proc. poinformowała firma analityczna Forwardkeys. Ta tendencja silnie odbija się na branży. Ze względu na wyjątkowe okoliczności spowodowane rozprzestrzenianiem się koronawirusa i wynikającym z niego drastycznym spadkiem rezerwacji, a także licznymi odwołaniami lotów, Lufthansa Group postanowiła ograniczyć oferowaną liczbę lotów jeszcze bardziej niż wcześniej planowano – w zależności od dalszego rozwoju popytu, loty w nadchodzących tygodniach zostaną
zmniejszone nawet o 50 proc. Już wiadomo, że na co najmniej dwa miesiące uziemiona zostanie flota airbusów A380 (14 samolotów) we Frankfurcie i Monachium.
Wyczekiwana poprawa?Na horyzoncie, przynajmniej dla branży lotniczej w Państwie Środka, zarysowują się jednak szanse na poprawę, odnotowuje Global Times, przypominając zapowiedź władz z 4 marca o pomocy finansowej dla linii lotniczych. Środowe ogłoszenie decyzji, sygnowane wspólnie przez Ministerstwo Finansów Chin (MOF) oraz Chiński Urząd Lotnictwa Cywilnego (CAAC), stanowi pierwszą oficjalną zapowiedź programu pomocowego dla linii lotniczych wykonujących operacje lotnicze do Chin, z którego będą mogli skorzystać zarówno rodzimi przewoźnicy, jak również linie lotnicze z zagranicy, które zdecydują się wykonywać rozkładowe operacje do Państwa Środka. Program będzie obowiązywał do 30 czerwca 2020 r.
Warunki pomocy przewidują, że państwo dopłaci 0,0176 juanów do pasażerokilometra na trasach międzynarodowych operowanych przez co najmniej dwóch przewoźników oraz 0,0528 juanów na tych trasach międzynarodowych, na których lata tylko jeden przewoźnik. W przypadku lotów z międzylądowaniami oraz obsługiwanych na podstawie tzw. piątej wolności, dopłaty obejmą jedynie odcinek lotów do Chin.
Aby skorzystać z pomocy państwa, zainteresowane linie lotnicze zobowiązane są złożyć stosowne wnioski zarówno do CAAC, jak i ministerstwa finansów do 7 dnia każdego miesiąca, zawierające takie załączniki jak informacje o trasie przelotu, częstotliwości lotów, modelu samolotu, oferowaniu w pasażerokilometrach, ponoszonych kosztach oraz osiąganych przychodach. Wnioski, zaopiniowane przez CAAC, będą przekazywane ministerstwu do autoryzacji wypłat subwencji. “Chińska wielka trójka” będzie otrzymywała subwencje bezpośrednio z ministerstwa, pozostali przewoźnicy krajowi będą otrzymywali subwencje od władz lokalnych. Liniom lotniczym z zagranicy pieniądze będzie przekazywał CAAC.
Oficjalny program subwencji to jedno. Jeszcze przed jego ogłoszeniem, rząd najprawdopodobniej płacił liniom lotniczym by te utrzymywały obsługę lotów zagranicznych, sugeruje Global Times. Do wtorku, 3 marca, linie lotnicze China Eastern Airlines otrzymały zlecenie na obsługę prawie 200 lotów czarterowych. Przewoźnik wznowił także obsługę 2,7 tys. lotów, średnio 100 lotów dziennie i przewiduje, że w marcu dojdzie do poziomu obsługi połowy spośród swoich wszystkich lotów.
Jeśli wierzyć zapowiedziom CAAC, w tym tygodniu operacje do Chin wznowią takie kraje jak Mongolia, Portugalia i Grecja.
– Strata jest przejściowa, a krajowe lotnictwo i turystyka dostrzegają nadzieję na poprawę. Jesteśmy pewni długofalowej poprawy gospodarki Chin, mamy zaufanie do Partii, do rządu i do rynku – powiedział Zhang Wu’an, rzecznik niskokosztowych linii lotniczych Spring Airlines w rozmowie z Global Times.
Jak w przypadku większości informacji serwowanych przez oficjalne media Chin, w ostatnim czasie szczególnie trudno jest odróżnić propagandę od faktów, jednak niezależnie od tego, w trwającym kryzysie, każda pozytywna informacja wydaje się na wagę złota.