– Nie sprzedawaliśmy biletów lotniczych na rejsy Damaszek – Mińsk. Biura podróży czarterowały nasze samoloty, to oni byli odpowiedzialni za to, kto kupował bilet – wyznał w   rozmowie   z   Rynkiem   Lotniczym,   podczas   odbywających   się   w   Dubaju   Arabskich Targów Turystycznych (ATM), Osama Satea, dyrektor ds. rozwoju i PR syryjskich linii lotniczych Cham Wings, komentując kryzys migracyjny na granicy Polski z Białorusią.  
–   Organizowaliśmy   te   loty,   by   przewozić   na   Białoruś   studentów,   którzy   uczą   się   na uniwersytetach w Mińsku i innych miastach – zapewniał nasz rozmówca.
Mateusz Kieruzal, Rynek Lotniczy: 
Co Cham Wings, jako prywatne linie, oferują dla Syrii? Osama Satea, dyrektor ds. rozwoju i Public Relations  syryjskich linii lotniczych  Cham Wings: Nasze linie to jedna z wiodących firm w Syrii, która została założona w pod koniec 2007   roku.   Jesteśmy   w   pełni   prywatną   spółką,   będącą   własnością   biznesmena  Issama Shammouta. Linie są częścią rodzinnej firmy – grupy Shammout, która działa w sektorach motoryzacyjnym, stalowym i towarowym. Jesteśmy ważnym elementem gospodarki naszego kraju, wspieramy jej rozwój, dostarczamy nowe miejsca pracy. Na początku nasza działalność skupiała się na oferowaniu sieci tras regionalnych, ale przed pandemią   koronawirusa   zaczęliśmy   oferować   coraz   więcej   kierunków.   Nasze   samoloty poleciały do Moskwy czy państw w Zatoce Perskiej. Obecnie latamy do prawie 20 destynacji.
Do jakich destynacji oferujecie swoje usługi?Z   Damaszku,   naszego   hubu,   latamy   m.in.   do   pobliskiego   Bejrutu,   do   którego   lot   trwa zaledwie   25   minut,   Kuwejtu,   Szardży,   Maskatu,   Bagdadu,   Basry,   Nadżafu,   Teheranu, Moskwy   i   innych   miejsc.   W   sezonie   letnim   zaoferujemy   naszym   klientom   loty   do armeńskiego Erywania, które będą odbywać się z międzylądowaniem z Aleppo. Od grudnia zeszłego roku oferujemy loty do Karaczi w Pakistanie, jest to nasza najdłuższa trasa. Otwarcie bezpośredniego   połączenia   między   Damaszkiem   a   Pakistanem   ma   na   celu   zaspokojenie występującego   popytu   pasażerów,   a   także   aktywizację   lokalnego   biznesu   i   ogólnie   ruchu lotniczego między tymi dwoma krajami.
Na jakich rynkach chcielibyście się rozwijać? Loty do Polski weszłyby w grę?Chcielibyśmy   latać   do   Europy.   W   krajach   Unii   Europejskiej   żyje   na   stałe   duża   liczba Syryjczyków.   Niemcy   byłyby   największym   rynkiem, to największa   syryjska   diaspora. Bylibyśmy także zainteresowani otwarciem lotów do Holandii, a także Polski, gdzie studiuje bardzo dużo młodych Syryjczyków. Nie wykluczamy też Francji czy Szwajcarii. 
Osama Satea (w środku). Źródło: Cham Wings Airlines/Facebook
 Chciałbym spytać o przewożenie migrantów, głównie z Iraku na Białoruś.Nie   sprzedawaliśmy biletów   lotniczych   na   rejsy   Damaszek   –   Mińsk.   Biura   podróży czarterowały nasze samoloty, to oni byli odpowiedzialni za to, kto kupował bilety i jaka trasę przelotu. Organizowaliśmy te loty, by przewozić na Białoruś studentów, którzy uczą się na uniwersytetach w Mińsku i innych miastach. Nie zostaliśmy zaangażowani w transport ludzi, którzy nielegalnie przekraczali granice. Kiedy to się rozpoczęło, przestaliśmy sprzedawać loty agencjom turystycznym. Chcę podkreślić, nie sprzedawaliśmy biletów na własną rękę. Aby powstrzymać kryzys, ogłosiliśmy decyzję o zaprzestaniu lotów do Mińska. 
Wasza flota składa się z airbusów A320, myślicie o zamówieniu nowych maszyn?W celu zaspokojenia  dużego popytu, zwłaszcza  w sezonie  letnim,  eksploatujemy  w pełni nasze   airbusy   A320.   Posiadamy   cztery   takie   samoloty.   My   te   samoloty   posiadamy   na własność. Jesteśmy zainteresowani zakupem, nie leasingiem, nowych airbusów.  
Co z sankcjami nałożonymi na Syrię? [W 2016 roku linie zostały objęte sankcjami Stanów Zjednoczonych. W grudniu 2021 roku Unia Europejska i Szwajcaria nałożyła sankcje na Cham Wings Airlines, oskarżając je o przewożenie migrantów na granicę białorusko-polską   i   zaostrzanie   kryzysu   migracyjnego,   od   red.]. Jak   to   wpływa   na   waszą działalność?Sankcje, narzucone przez USA, potem przez UE i jej Agencję ds. Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), uniemożliwiają naszym liniom ekspansję. Zasady te uniemożliwiają rozbudowę sieci połączeń. Nie jest możliwe uzyskanie zezwoleń na loty do określonych destynacji, na których moglibyśmy się rozwijać, a przede wszystkim zaoferować potencjalnym klientom wygodną opcję podróży. Do Syrii łatwo jest teraz wjechać np. w celach turystycznych. Aby ubiegać się o   wizę   wystarczy   wysłać   kopię   strony   z   danymi   osobowymi   w   paszporcie   do   portu imigracyjnego. Po przylocie otrzymuje się wizę wklejaną do paszportu. 
Jak wygląda odbudowa ruchu Cham Wings po załamaniu się branży wywołanego przez COVID-19?Kryzys   dotyczy   wszystkich   innych   linii   lotniczych   na   świecie.   Liczba   lotów   i   pasażerów spadła, ale mimo COVID-19 nie przestaliśmy nigdy latać. Lataliśmy tylko do kilku miejsc, gdzie władze państwowe to umożliwiały. Od końca 2020 roku ponownie rozszerzyliśmy się sieć połączeń Cham Wings i dodaliśmy nowe destynacje, takie jak Abu Zabi, Karaczi. Wróciliśmy do Armenii, Rosji, Omanu, irackiego Kurdystanu i Libanu.
Bejrut to jeden z kluczowych rynków? Tak, są one bardzo ważne dla nas, ale także dla pasażerów podróżujących do Europy. Jest ich bardzo dużo. Z powodu braku bezpośrednich lotów do Europy wozimy pasażerów do Bejrutu, skąd mogą lecieć dalej. Z tego powodu podpisaliśmy także umowę z saudyjskimi liniami lotniczymi flynas. My zabieramy pasażerów z Damaszku do Kuwejtu, gdzie na pokładzie samolotów saudyjskiego przewoźnika lecą dalej w świat. 
Czy   organizowaliście   loty   ewakuacyjne   dla   Syryjczyków   mieszkających   na   Ukrainie, kiedy zaczęła się wojna?Tak, na początku wysłaliśmy samolot po syryjskich obywateli, głównie studentów, którzy studiowali w Kijowie.
Jaka sytuacja jest obecnie w Syrii?
Jest bezpiecznie, stabilnie, po zakończeniu wojny nie ma terrorystów. Zapraszam wszystkich do naszego pięknego kraju.