Air China przywróciła przedpandemiczne oferowanie na trasie między Pekinem a Warszawą. Choć pomiędzy stolicą Chińskiej Republiki Ludowej a Rzeczypospolitej Polskiej latają wysłużone airbusy A330-200, to jakość produktu twardego w stosunku do ceny jest adekwatna. Sprawdziliśmy czy warto się wybrać z Warszawy do Państwa Środka.
Air China to jeden z trzech narodowych przewoźników lotniczych Chińskiej Republiki Ludowej. Dwie inne flagowe linie lotnicze z Państwa Środka to China Eastern Airlines oraz China Southern Airlines. Air China posiada flotę aż 487 samolotów, z czego 131 maszyn jest szerokokadłubowych. Głównym hubem chińskich linii jest port lotniczy Pekin Capital.
Air China od dawien dawna oferuje loty do Europy. Samoloty przewoźnika pojawiają się regularnie m.in. Barcelonie, Budapeszcie, Frankfurcie nad Menem, Genewie, Kopenhadze, Monachium, Wiedniu, a także Warszawie. Loty między Pekinem a stolicą Polski zostały zainaugurowane 21 września 2016 roku. Przed pandemią, którą wywołał koronawirus SARS-CoV-2, połączenie między Warszawą a Dalekim Wschodem linie Air China realizowały od trzech do czterech razy w tygodniu airbusami A330-200 oraz większymi A330-300.
Do Pekinu zdezelowanym samolotem Obecnie narodowy przewoźnik Chin lata między pekińskim port lotniczym Capital a Lotniskiem Chopina z częstotliwością trzech operacji w tygodniu. Rejsy obsługują wyłącznie A330-200. Zachęcony dobrą ofertą cenową, zarezerwowałem przeloty z Warszawy przez Pekin do Hongkongu. Za przelot w dwie strony zapłaciłem lekko ponad dwa tysiące złotych, co w obecnych czasach jest niczym loty Ryanair za 9,99 euro.
15-letni szerokokadłubowiec (B-6115), wykonujący rejs z warszawskiego portu im. Fryderyka Chopina do Pekinu, był zdezelowany. Ten A330-200 od początku włączenia do floty lata na trasach długodystansowych i ślady zużycia nie mogą dziwić. Pomimo tego na pokładzie było czysto. Załoga była bardzo uprzejma i pomocna zaś bardzo dobre posiłki rekompensowały cześć niedogodności. Dodatkowo rejsy z Warszawy do Pekinu nigdy nie są wypełnione w 100 proc., więc jest duża szansa, że fotel obok będzie wolny.
System indywidualnej rozrywki jest, ale w praktyce nie ma z niego żadnego pożytku. Możliwe jest oglądane mapki z pozycją samolotu w czasie rzeczywistym oraz kilka programów chińskich telewizji, których jakość i tak jest bardzo słaba. Ekranik obsługiwany jest przez cztery przyciski. Nie ma muzyki czy gier. W samolocie nie ma także sytemu AirFi czy sieci WiFi.
Dobre posiłki i… chińskie winoW trakcie lotu w klasie ekonomicznej, ekonomicznej premium oraz biznes oferowane są dwa ciepłe posiłki. W przypadku lotu z Warszawy do Pekinu były to dwa pełnoprawne obiady. To zaskakuje, gdyż inne linie, takie jak Air France, KLM czy Lufthansa, przed lądowaniem w Azji serwują małą przekąskę, zwykle kanapkę.
W trakcie pierwszego i drugiego obiadu, serwowanego na dwie godziny przed lądowaniem w chińskiej stolicy, pasażerowie mają do wyboru posiłek w stylu zachodnim lub azjatyckim. Na pierwszy obiad wybrałem ragoût z kurczaka. W trakcie nocnego posiłku zdecydowałam się na wołowinę w azjatyckim stylu. Posiłki były dobre. Zarówno kurczak, jak i wołowina były soczyste i pełne smaku. Oprócz tego podróżny otrzymywał ciepłą bułkę (choć tylko w przypadku pierwszego serwisu), sałatkę i deser.
W trakcie serwisu dostępne są także napoje, zarówno gorące (kawa, herbata), jak i zimne (woda, soki czy coca-cola). Podróżny może także skorzystać z oferowanych napojów mocniejszych. Załoga proponowała lokalne piwo czy chińskie… wino białe i czerwone. Pomiędzy serwisami, kiedy okna są przysłonięte, aby pasażerowie przystosowali się do 6-godzinnej zmiany czasu, załoga pokładowa, co 15-minut, przemierza „alejki” i oferuje zimne napoje.
Dla porównania, w sierpniu w trakcie rejsu z Monachium do Chicago załoga Lufthansy rozdała na początku małą butelkę wody. Stewardzi wody potem już nie rozdawali, a upomnienie się o kubeczek wody odbierali z niesmakiem… Niestety Lufthansa już dawno straciła „to coś” i Air China w tym względzie zostawia niemieckie linie daleko w tyle.
Przelot nad Syberią Loty Air China, czy innych chińskich linii do miast w Państwie Środka, ciągle odbywają się nad Syberią. Z nie wyjaśnionych przyczyn wszystkie operacje Air China z Polski realizowane są przez korytarz międzynarodowy nad Morzem Bałtyckim, podczas gdy inne loty przewoźnika, np. z Monachium czy Mediolanu realizowane przez przez terytorium Białorusi albo Litwy, Łotwy i Estonii. Niezależnie od trasy rejsy nad Syberią trwają krócej niż te, które odbywają się tzw. trasą południową, przez Turcję, Kaukaz, Morze Kaspijskie i Kazachstan, z której korzystają obecnie Zachodni przewoźnicy.
Rejsy LOT-u do Pekinu trwają dziewięć i pół godziny, podczas gdy loty Air China są zaledwie o 30 minut krótsze. Dreamlinery LOT-u pokonują dystans z Pekinu do Warszawy trasą południową w ponad 11 godzin. Airbusy A330 Air China, przelatując przez Syberię, docierają na Okęcie o 90 minut szybciej.
Czy warto wybrać Air China?Tak, jeśli najważniejsze jest dla nas cena. Jakość produktu twardego (foteli) pozostawia wiele do życzenia, ale na uwagę zasługuje miła obsługa, w miarę dobre jedzenie, a przede wszystkim oferta cenowa. Air China oferuje obecnie atrakcyjne cenowo przeloty z Polski do Chin. W Pekinie można przesiąść się na samoloty linii lecące do m.in. Chengdu, Guangzhou (Kanton), Szanghaju czy Xi’an. Z połączeń Air China korzysta również buro podróży Rainbow Tours. Wspomniał o tym
w rozmowie z Rynkiem Lotniczym Maciej Szczechura, prezes zarządu polskiego touroperatora.
Przesiadając się w Pekinie, podróżni z Polsk mogą skorzystać z ofert lotów tranzytowych do m.in. Hongkongu i Makao, które są specjalnymi kręgami administracyjnymi można wjechać do nich bez posiadania chińskiej wizy. Oprócz tego, można w ciągu dwóch godzin od przylotu do Pekinu odlecieć do Japonii, Korei czy udać się na Tajwan. Lecąc do państwa trzeciego można skorzystać ze 144-godzinnej darmowej wizy i zwiedzić atrakcje Pekinu.
Zapisz
się do newslettera:
