Związek zawodowy Verdi ostrzegł największego niemieckiego przewoźnika – Lufthansę – o możliwości strajku załogi. Wszystko zależy od tego, czy negocjacje płacowe dotyczące 33 tys. pracowników przyniosą pożądany rezultat.
Powołując się na rekordowe
wyniki niemieckich linii lotniczych za 2017 rok, związki żądają 6 proc. podwyżki na 12 miesięcy dla pracowników naziemnych: działu informatycznego, serwisu i frachtu oraz dla części personelu pokładowego. Co prawda, dyrekcja linii poprawiła swą propozycję do 2,6 proc. w ciągu 18 miesięcy i 2,5 proc. w ciągu następnych 18, ale Verdi uznał, że to za mało. Związek odrzucił też sugestię Lufthansy, by uzależniać podwyżki od rentowności linii.
Verdi nie zgadza się ponadto, by pracownicy cateringu LSG otrzymywali jedynie nadzwyczajną premię zamiast zwykłej podwyżki zarobków. Zysk operacyjny Lufthansy zwiększył się po 9 miesiącach o 4,5 proc., a w całym 2017 r. powinien wynieść rekordowe niemal 3 mld euro, jednak zysk LSG zmalał o ponad jedną czwartą z powodu kosztów reorganizacji. – Jeśli następna sesja rozmów 30-31 stycznia nie da żadnego rezultatu, nie można wykluczyć strajków — oświadczyła w komunikacie główna negocjatorka Verdi, Christine Behle.
Tymczasem linie lotnicze utrzymują, że są „idealnym pracodawcą” dla wielu kandydatów. Według dr Bettiny Volkens, członkini zarządu przewoźnika, w 2017 roku przez portal kariery Be-Lufthansa.com wpłynęło do linii 100 tys. aplikacji.
Niemieckie linie lotnicze Lufthansa istotnie miały za sobą
dobry rok 2017, na którą złożyły się między innymi – podobnie jak u konkurencji – niskie ceny paliwa. Przewoźnik przejął niskokosztowe Air Berlin, które zbankrutowały w ubiegłym roku. Firma rozszerzyła również swoją tańszą markę Eurowings na krótszych trasach, aby odeprzeć pozostałych low-costowych konkurentów. Widmo strajku mogłyby zepsuć tę dobrą passę. Lufthansa wierzy więc w możliwość dojścia do porozumienia drogą negocjacji, co zaznaczyła rzeczniczka linii.