Decyzja Komisji Europejskiej w sprawie lotniska w Kosakowie została częściowo zmieniona. Jeszcze w ubiegłym roku Bruksela domagała się zwrotu ze strony władz lotniska kwoty sięgającej 91 mln zł. Dziś już wiadomo, że będzie to kilkanaście milionów złotych mniej.
Decyzja dotyczy wydatków poniesionych na systemy bezpieczeństwa. Nie wiadomo, o jaką kwotę dokładnie chodzi, ale według obliczeń samorządowców, może to być 11-17 mln zł. To pieniądze, za które zrealizowano takie inwestycje, jak ogrodzenie lotniska, budowę zaplecza dla straży pożarnej, zakup urządzenia do prześwietlania bagaży itp. One nie będą musiały być zwrócone.
Batalia o zmianę decyzji Komisji Europejskiej w Gdyni toczy się od ubiegłego roku. Samorządowcy zaskarżyli tę decyzję w Parlamencie Europejskim. Warto przypomnieć, że kilka miesięcy temu władze Gdyni
upubliczniły niekompletną informację, że „rząd popiera Gdynię ws. sporu o lotnisko w Kosakowie”. Radny Tadeusz Szemiot z PO (opozycyjnej w Gdyni) zwrócił w rozmowie z portalem RynekInfrastruktury.pl uwagę, że poparcie rządu dotyczyło tylko wydatków związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa na lotnisku i eksperckiego sporu, czy pomocą publiczną jest finansowanie takich wydatków. Słowa te potwierdziły informacje, jakie
uzyskaliśmy wówczas z UOKiK.
To jednak wciąż tylko część kwoty z ponad 91 mln zł, którą KE w lutym ubiegłego roku uznała za niedozwoloną pomoc publiczną i nakazała zwrócić do budżetu Gdyni. Bruksela wycofała się z części decyzji, wydając nowe rozporządzenie.
Wiceprezydent Gdyni Katarzyna Spychała w rozmowie z TVN nie kryła swojego zadowolenia, mówiąc że przyznanie komisji do pomyłki daje tylko potwierdzenie, że wygrana samorządu jest bardzo realna. Co jednak istotne, pomyłka KE dotyczy jedynie marginalnej kwestii. Bruksela nadal bowiem utrzymuje, że finansowanie drugiego lotniska w trójmieście nie ma ekonomicznego uzasadnienia.
Z tym argumentem nie zgadzają się samorządowcy, którzy oddali sprawę do sądu w ubiegłym roku. Według nich ocena ekonomiczna, która była podstawą wydania decyzji Komisji, została błędnie sporządzona. Unijni urzędnicy skrócili dla swej analizy okres prognozowania o 10 lat. Inwestor natomiast oceniał inwestycję w perspektywie długookresowej. Do końca sporu jeszcze daleko. Przypomnijmy, iż w lutym 2014 r. Komisja Europejska stwierdziła, że dokapitalizowanie (przez samorządy Gdyni i Kosakowa) spółki budującej lotnisko w Kosakowie kwotą 91,7 mln zł było niedozwoloną pomocą publiczną. Zdaniem Komisji, prognozy dotyczące ruchu lotniczego i przychodów przedstawione w biznesplanie lotniska w Gdyni nie były realistyczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że lotnisko w Gdańsku – sukcesywnie rozbudowywane przy współudziale unijnych pieniędzy – nie jest zatłoczone i znajduje się w odległości zaledwie 25 km od Kosakowa.
KE nakazała zwrot tych środków – co z oczywistych względów jest niemożliwe, gdyż spółka wydała je na budowę infrastruktury lotniskowej. W kwietniu 2014 r. skarga na decyzję KE została złożona w Sądzie Unii Europejskiej w Luksemburgu, natomiast w maju 2014 r. sąd ogłosił upadłość spółki Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo. Wciąż aktualny jest temat połączenia lotnisk w Gdańsku i Gdyni w jeden zarząd (tak aby Kosakowo było komplementarne, a nie konkurencyjne wobec Rębiechowa), jednak władze województwa oraz Gdańska i Sopotu (współwłaściciele, podobnie jak Gdynia, gdańskiego lotniska) stawiają warunek, iż nie może się to odbyć kosztem wyników finansowych generowanych w Rębiechowie.
Temat dokończenia budowy lotniska (które jest już prawie gotowe), jak również ewentualnego połączenia obu portów lotniczych, zostanie podjęty prawdopodobnie dopiero po zakończeniu postępowania przez Sądem UE.